Poznaj 7 pułapek, w które wpadasz, wierząc święcie, że postępujesz zgodnie z savoir-vivre’em.
Są takie sytuacje, w których jesteśmy przekonani, że zachowujemy się tak, jak nakazuje uprzejmość, czy to towarzyska, czy zawodowa. A tu niespodzianka. Bywa, że to, co pozornie grzeczne, okazuje się potężną gafą, lub, co gorsza, sprawia przykrość osobie „obdarowanej” taką pozorną uprzejmością. Poniżej moja subiektywna lista najczęstszych pułapek savoir-vivre’u, czyli: chciałem-dobrze-a-wyszło-jak-wyszło.
- Otwierasz podwładnej drzwi do gabinetu. Niby wszystko w porządku. I nie, to nie jest faux pas dlatego, że jesteś wyżej hierarchią, a ona choćby i na samym dole struktury organizacyjnej Twojej firmy. To jest gafa, bo mylisz uprzejmość zawodową z towarzyską. Drzwi otwieraj przed żoną, mamą, koleżanką, obcą dziewczyną, dla której chcesz być miły. Ale nie w sytuacji służbowej. W biznesie nie ma płci. Są pracownicy, specjaliści, dyrektorzy, kierownicy, urzędnicy i szeregi innych. Ale nie ma kobiet i mężczyzn, a przynajmniej nie powinno być. Ta zasada nie została jeszcze najlepiej przyswojona w polskim środowisku biznesowym (a to między innymi sprawia, że nie możemy pochwalić się standardami międzynarodowej etykiecie biznesu). I jeżeli masz głębokie przekonanie, że koleżance z pracy/szefowej/podwładnej to nie przeszkadza, to śmiało, przytrzymuj jej drzwi i odbieraj płaszcz przy wejściu. Upewnij się tylko, że twoje przekonanie jest zgodne z rzeczywistością. I pamiętaj, że w większym świecie Twoja chęć bycia usłużnym może być powodem głębokiej urazy. A nawet – w skrajnych przypadkach – oskarżenia o dyskryminację na tle płci.
- Wychodząc z windy, przepuszczasz przodem panie. No bo wsiadłeś ostatni, a poza Tobą same kobiety i starsi państwo. Kiedy więc dojeżdżacie do celu, grzecznie rozpłaszczasz się na ścianie windy (pół biedy, gdy jesteś ważącym 50 kilogramów, żylastym maratończykiem) tuż przy rozsuwanych drzwiach, żeby przepuścić wszystkich i wyjść jako ostatni. Odpuść. O wiele więcej dobrego zrobisz dla współpasażerów wysiadając jako pierwszy i przytrzymując drzwi reszcie, aby wygodnie wyszli. Nie ma w tym nic niegrzecznego. Im szybciej opuszczą windę ci, którzy są przy wyjściu, tym szybciej wyjdzie reszta. Trudno o większą grzeczność w tym pędzącym wciąż świecie.
- Na swoim ślubie przedstawiasz mamę szefowi. Bo szef jest utytułowaną, wielokrotnie nagradzaną, może nawet sławną, światową osobistością. Bo jest łebski, zamożny i wygląda zawsze jak spod igły, a potęga bije od niego niczym słoneczny blask. Błąd! Przedstawiamy (kogokolwiek!) zawsze temu, kto jest najbardziej godny szacunku. A taką osobą jest zawsze i wszędzie Twoja matka. Zawsze. Kimkolwiek jesteś i kimkolwiek jest Twoja mama. A ten, kogo jej przedstawiasz, powinien zawsze czuć się należycie zaszczycony i umieć to okazać. Nieważne, czy to będzie król Salomon czy Mark Zuckerberg.
- Na spotkaniu biznesowym podajesz rękę mężczyznom, a kobiety całujesz w rękę. Jeżeli czytałeś punkt pierwszy, to pewnie nie masz już wątpliwości. Po pierwsze, w biznesie nie ma płci. Są pracownicy i to, co może ich wyróżniać, to hierarchia stanowisk, ewentualnie wieloletnie zasługi dla firmy lub status gościa. A dodatkowo, po drugie, istnieje coś takiego, jak sprawiedliwość grzecznościowa, i przejawia się ona tym, że wchodząc w interakcję z grupą ludzi, każdego powinniśmy potraktować na równi. A czy witając się z grupą współpracowników, i rzucając się do obcałowywania najbliżej stojącej koleżanki, planujesz równie wylewne powitanie z brodatym kumplem? Bo lepiej, by nawet przez myśl Ci nie przeszło, żeby inaczej potraktować panią Hanię z sekretariatu, w wieku przedemerytalnym. To już jest chamstwo na resorach. Takie samo, jak wtedy, gdy facet podaje rękę mężczyznom, a kobietom rzuca: cześć. Tak jakby nie miały rąk. Aha, i całowanie w rękę, w biznesie, odpada. Obciach taki, że możesz nie wracać.
- Zmieniasz ubranie tuż przed przyjściem gości. Samo w sobie nie jest to zachowanie naganne. Wręcz przeciwnie, dobrze świadczy o naszym szacunku dla gości. Zgrozę budzi natomiast to, co tego typu zachowanie kryje w podtekście: że nasze codzienne, domowe ubranie, w którym najczęściej pokazujemy się tym, którzy są dla nas najważniejsi, pozostawia wiele do życzenia. Wyciągnięty t-shirt „nada się” jeszcze do spania? A spodnie sprzed ciąży, w których nie dopina się zamek, zostawisz sobie do sprzątania? Zapomnij. Wyrzuć bez żalu. I przywitaj żonę/męża w ubraniu, w którym czujesz się dobrze i atrakcyjnie. Poważnie, to może uratować Twój związek. Albo dać Ci na niego szansę, gdy niespodziewanie atrakcyjna sąsiadka z góry wpadnie pożyczyć cukier.
- Rezygnujesz z własnego zdania i asertywności, żeby okazać maksymalny szacunek. Szefowi lub mamie. A może napotkanej gdzieś gwieździe ulubionego serialu? Błąd. Prawdziwie obyty człowiek nie stawia się w pozycji uniżonej i nie jest służalczy. Nie pomija swoich potrzeb na rzecz cudzych. Nie „profesoruje” dziesięć razy na jednym wydechu, żeby pokazać, jak bardzo szanuje promotora lub eksperta, z którym współpracuje. Nie kaja się, nie boi się wypowiedzieć swojego zdania, nie przytakuje ze strachu, nie spełnia na zapas każdego, niewypowiedzianego życzenia, tylko po to, żeby się komuś przypodobać. Dobrze wychowany człowiek szanuje innych. Ale siebie – przede wszystkim.
- Uczysz dziecko: Jak się mówi? Poproś ładnie! A często zdarza Ci się samemu prosić o coś męża, szefa, albo koleżankę w taki sposób, jak zalecasz to dziecku? „Kochana żono, czy mogłabyś zrobić mi kanapki, bardzo proszę?” Nie mówimy tak na co dzień i dziecko to słyszy. Dopóki jesteś dla niego niepodważalnym źródłem wiedzy o świecie, będzie mówić, jak mu każesz. Potem trochę urośnie, i zauważy, że to brzmi śmiesznie, a nikt inny tak nie mówi. Jak myślisz, z jakim zaufaniem będzie się od Ciebie uczył nowych rzeczy? O uprzejmości i nie tylko. Prawda jest taka, że uczymy dzieci przesadnej, usztywnionej grzeczności, której sami nie stosujemy prawie nigdy. Nasza uprzejmość w kręgu rodzinnym i przyjacielskim jest bardzo uproszczona, ale to nie znaczy, że jej nie ma! Uczmy dzieci kultury osobistej, a nie „grzeczności”. Uczmy je mądrze, o tym, że uprzejmość to przede wszystkim nastawienie do innych, życzliwość, także uśmiech i przyjazny ton głosu. Niekoniecznie górnolotne słowa i proszalny ton.
Tak, już słyszę te pytania: a „witam?!” Brakuje „smacznego”. I „na zdrowie”. Tak, zgadzam się, to są zwroty problematyczne. I często popełniamy tu błędy, podobnie, jak w wypadku wielu innych zachowań. Pułapek savoir-vivre’u są naprawdę setki. Lista powyżej to tylko krótka zajawka. A bez wymienionych tu wpadek z Twoją kulturą będzie już całkiem nieźle.