Urlop, choć wydaje się sprawą prywatną, jest ważnym wydarzeniem w letnim kalendarzu etykiety zawodowej.
Coraz częściej wiemy, że na urlopie „wypada się zachowywać”. Ale nie tak znów bardzo jesteśmy świadomi tego, jak często i w jakim kontekście urlop pojawia się sytuacjach zawodowych. Omawiamy, zazdrościmy, odliczamy, wspominamy, wypominamy. Poniższy przegląd to tyko kilka najczęstszych sytuacji.
Kiedy ty jesteś na urlopie
Pamiętaj, że profesjonalista nie tylko sumiennie pracuje, ale też umie wypoczywać. Nie chodzi tylko o regenerację i nabranie sił do dalszej pracy na najwyższych obrotach. To, że szanujemy własny czas na urlopie, własne prawo do odpoczynku, często idzie w parze z tym, że umiemy uszanować to samo w życiu innych. Niektórzy z nas przeplatają pracę z tzw. życiem i świetnie im to idzie. Inni potrzebują wyraźnego rozdziału na to, co prywatne, i co zawodowe. Samoświadomość w tym zakresie pozwala przyjąć odpowiednią strategię postępowania i ustalić taki cykl życia zawodowego, który najlepiej nam pasuje. Oraz wdrożyć do niego współpracowników, klientów, szefów – i czasem samych siebie.
Etykieta biznesowa nie nakazuje odbierania maili i telefonów na wakacjach (no chyba że pełnisz w firmie jasno określone stanowisko kluczowe, ale wtedy masz inne przywileje). Część z nas uznaje, że wypoczynek we własnym domu to tylko półwakacje, więc tylko na wpół rezygnuje z odwiedzania służbowej skrzynki lub telefonu. Jeżeli to zgodne z twoimi potrzebami i dynamiką działania – wszystko jest OK. Jeśli nie, warto wypracować – głównie z samym sobą – techniki odcinania się od zawodowej codzienności.
Dużo zależy też od charakteru naszej pracy. Jeżeli mamy stanowisko zupełnie samodzielne, jednoosobowe, na przykład głównie robimy rozliczenia czy wprowadzamy dane, to przerwa od pracy jest głównie kwestią odpowiedniego zaplanowania naszej nieobecności z szefem i najbliższymi współpracownikami. Jeśli jednak pracujemy na co dzień z wieloma osobami, na przykład odpowiadamy za kontakty z klientami czy bieżącą sprzedaż, konieczne jest dobre przygotowanie gruntu pod naszą nieobecność. I to my zawczasu musimy zadbać o to, żeby świat się wówczas nie zawalił. Tylko nasza absolutna pewność w tej materii pozwoli uspokoić część pracujących z nami na co dzień klientów czy dostawców.
Kiedy już nie jesteś na urlopie
Po powrocie z pewnością kilkakrotnie opowiesz o swoich wakacjach i pokażesz zdjęcia z wyjazdu. Wszystko w porządku, o ile opowieści będzie rzeczywiście kilka, a zdjęć najwyżej kilkanaście. Wiadomo, że szkoda tych kilku tysięcy, które masz w telefonie lub zgrałeś ze specjalnie zabranej na wyjazd lustrzanki. Muszą niestety poczekać na swoją – ulokowaną w mniej zawodowych okolicznościach – kolej.
Pytania o wakacje, wypoczynek, odwiedzone miejsca są nieodłącznym elementem biurowego small talku i koleżeńskich rekomendacji przy kawie. Każda ze stron powinna jednak zachować umiar. Ci, którzy pytają, niekoniecznie muszą dostać wszystkie namiary na hotele i wycieczki fakultatywne od razu, tego samego dnia. A ci, co wrócili, oczywiście, powinni mieć prawo w pierwszych dniach tęsknie wracać wspomnieniami do wyjazdu (to przecież nieodłączna część pakietu urlopowego), ale zdecydowanie nie powinni atakować relacjami z wakacji wszystkich, których napotkają na swojej drodze przez najbliższy miesiąc. W niezbyt dobrym tonie jest też odpowiadać już w pierwszych kilku dniach po powrocie: „Jaki urlop? Już nie pamiętam, że byłam” na wszystkie życzliwe pytania kolegów z pracy.
Kiedy nie ty jesteś na urlopie
Koleżanka wróciła z Włoch i zachwycona opowiada o zabytkach, pysznym jedzeniu, ciepłych kąpielach… niestety co chwilę wytrąca ją z narracji kolega z działu, który był już wszędzie, widział wszystko, a przy informacji, że na prawdziwą włoską pizzę opowiadająca wybrała się gdzie indziej niż do Neapolu, zgroza maluje się na jego twarzy.
Kiedy ktoś był na urlopie, szczególnie długo wyczekiwanym, może mieć dużą potrzebę opowiedzenia o tym, także kolegom i koleżankom z biura. Czasem nawet okrasza te opowieści przywiezionymi do poczęstowania smakołykami, albo pamiątkowymi drobiazgami. Wysłuchajmy, dopytajmy, spróbujmy. I dajmy opowiedzieć, przeżyć raz jeszcze. To jej/jego chwila, nie powtórzy się aż do kolejnego wyjazdu. A zasada wzajemności zapewni nam wdzięcznego słuchacza, gdy to na nas przyjdzie kolej wyjazdu na urlop.
Kiedy twój podwładny jest lub był na urlopie
Pod żadnym pozorem urlop nie powinien stać się „narzędziem dyscyplinowania”, czy raczej: pretekstem dla komunikacji manipulującej. „Co ty, już na urlopie jesteś myślami?? Pospiesz się, żebyś zdążyła to wypchnąć przed wyjazdem, a nie potem nas wszystkich z tym zostawisz” – nagromadzenie odniesień do wyjazdu w takim, zmyślonym, acz prawdopodobnym przykładzie, ma w sobie coś z zawiści, prawda? Ani to kulturalne, ani profesjonalne. W bardzo złym tonie, a niestety, zdarza się.
„Oj Tomek, Tomek, tak to jest, jak się ciebie wypuści na urlop. Wszystkiego zapomniałeś podczas tego byczenia się na plaży!” Niby żarcik, a jednak czujemy, że nie do końca. Jest w nim jakaś „szpila”: sugestia, że urlop to łaska pańska, delikatny żal z powodu pochopnego wyrażenia zgody nań, żartobliwy wyrzut, że ktoś w ogóle może myśleć o leżeniu na plaży, podczas gdy inni ciężko pracują!
Urlop to prawo, powinność, część umowy o pracę albo innego rodzaju umowy. Dobro osobiste, którego nie wolno kwestionować, zatruwać wyrzutami, wypominaniem, zniechęcaniem do jego brania czy piętrzeniem pracy tuż po powrocie z niego. Dbaj o urlop, jak o siebie samego.