Czyli o tym, jak uprzejmie odmawiać krewnym i znajomym królika. Albo, jeżeli już godzimy się na wolontariat – jak to zrobić asertywnie.
„Tak przy okazji, bo ty jesteś trenerką: jakie ćwiczenia poradzisz mi na ten mój kręgosłup?”; „Dobrze się składa, akurat potrzebuję, żebyś mi polecił…”; „Mogłabyś rzucić okiem na moje pismo? Co prawnik to jednak prawnik”; „Przyniosłem ci PIT do wypełnienia”; „Może wpadniesz i spojrzysz, czy prosto mi tę ścianę pomalowali? Wydaje mi się, że to fuszerka, to mi najwyżej poprawisz”; „A wiesz, że w sierpniu szykujemy się na wesele. I pomyślałam: jak to dobrze mieć manikiurzystkę w rodzinie!”; „Wiem, że jesteś zajęta, ale może rzucisz okiem na wyniki badań Jasia? Dla ciebie to 5 minut”.
Na rodzinę można liczyć
Pewnie większość z nas zna takie sytuacje. I to z obu stron lustra: jako ten, kto jest proszony o takie drobne usługi i jako ten, który prosi. Nie ma nic złego w poradach czy usługach, które świadczymy rodzinie i przyjaciołom nieodpłatnie. Ani w tym, że sami korzystamy z takich usług. Tak to działa w rodzinach. I w kręgach dobrych znajomych także. Pomagamy sobie nawzajem, nie licząc wcale na wzajemność. A czasem jesteśmy zmuszeni uprzejmie odmówić.
Mamy po prostu wszyscy naturalną świadomość, że rozmaite profesje wykonywane przez ludzi z naszego otoczenia to potencjalny kapitał społeczny. Czasem odpowiednia znajomość ratuje nam życie, czasem tylko je ułatwia. Korzystamy więc w potrzebie, a czasem po to, aby o sobie przypomnieć. Albo żeby podbudować czyjąś wiarę w siebie czy zyskać podstawę do rekomendowania usług innym. Zawsze jednak powinna to być sprawa dobrowolna – dla obu stron. Nigdy: wynikająca z obawy, że ktoś może skomentować: „własnej ciotce nie pomożesz?!”, „pieniądze mu w głowie poprzewracały”, „taka wielka pani adwokat, to nie ma czasu za darmo pracować” albo „myślałem, że na rodzinę można liczyć”.
Jak się nie czuć wykorzystywanym
Jeżeli wolontariat, także ten na rzecz rodziny, ma być dla nas satysfakcjonujący, nasza praca musi być doceniana. Szczególnie, gdy jest to jednocześnie nasz sposób zarabiania na życie. W przeciwnym wypadku uprzejmie odmawiamy pomocy. I nie chodzi o pieniądze. Bo nawet jeżeli od lat co miesiąc strzyżemy koleżance nieodpłatnie włosy, to mogą to być spotkania dla nas cenne. Choćby z powodu rzadkiej okazji do rozmowy czy możliwości wspólnego wypicia kawy przy dobrym deserze. Podobnie, gdy u całej naszej rodziny wiszą w salonach ręcznie malowane przez nas obrazy – możemy być z tego dumni, choćbyśmy nie zarobili ani grosza.
Kryterium wspomnianej satysfakcji powinna być nasza asertywna postawa wobec proszącego o pomoc i wobec siebie samych. Fakt, czy czujemy się dobrze w sytuacji proszenia, w trakcie świadczenia usług i po nich. Oraz czy świadomie nie bierzemy za swoje usługi opłaty i – czy w razie potrzeby umiemy asertywnie odmówić. Asertywnie, czyli uprzejmie i skutecznie jednocześnie, tak, aby postąpić w zgodzie ze sobą i – nie urazić osoby proszącej o wsparcie. Ważne jest, czy nasza praca traktowana jest z odpowiednim szacunkiem, a nasze wysiłki – doceniane.
I raczej rzadko jest to kwestia jednorazowej przysługi. Częściej chodzi o postawę „jak trwoga, to do Boga”. Gdy mamy do czynienia z relacją interesowną, sporadycznie utrzymywanym kontaktem lub cyklicznymi zgłoszeniami, na przykład zawsze w okolicach składania zeznania podatkowego. Albo wtedy, gdy trzeba skonsultować wyniki badań. Lub – jeśli mamy mniej szczęścia – co weekend, z prośbą o zaopiekowanie się dziećmi. Macie w swoim otoczeniu takie osoby?
Gotowa ściągawka
Oby nie, na wszelki wypadek podrzucam jednak garść „gotowców”. To przykładowe odpowiedzi – nie tylko uprzejme odmowy – którymi możemy zareagować na prośbę o nieodpłatną pomoc. Różnią się w zależności od celu, który chcemy osiągnąć, od stanu emocjonalnego rozmówców (czy potrafisz jeszcze zażartować, czy już się gotujesz), od stopnia relacji i jej perspektywiczności, i wielu innych okoliczności. I oczywiście nie wyczerpują całego katalogu spraw i niuansów, z którymi się mierzymy:
- Gdy chcesz pomóc, ale i postawić granice. Na teraz i na przyszłość:
„Dobra, wypełnię ci ten PIT, ale pod warunkiem, że siądziesz ze mną i będziesz śledził to, co robię”.
„Jasne, wpadnij na farbowanie. Nie policzę ci za usługę i nawet wymodeluję, ale przynieś swoją farbę, dobrze?”
„To może jakiś barter? Posiedzę z dzieciakami, ale w zamian wisisz mi 12 jagodowych muffinek na wynos”.
„Tak, chętnie pomogę z tym pismem przedsądowym. Jak stworzysz szkic, prześlij mi na maila, postaram się stuningować”.
„O, dobrze się składa, bo ja też mam do Ciebie interes. Potrzebuję… (strzyżenia, reklamy, obiadu na 6 osób, opieki nad psem podczas urlopu)”.
- Gdy masz zamiar pomóc, ale obecnie nie masz na to czasu/warunków lub po prostu masz ustalone sposoby na uzyskanie odpowiedniego komfortu pracy:
„Rzeczywiście odkąd stałem się rozpoznawalny, przeznaczam w każdym miesiącu jeden dzień na pracę charytatywną i załatwianie spraw rodziny i znajomych. Tylko, że w tym miesiącu już go wykorzystałem, możemy umówić się na kolejny?”
„Z przyjemnością ci pomogę, ale najpierw musisz wypełnić brief, żebyśmy wiedziały, że mamy to wszystko jasno sprecyzowane. Wtedy mogę poświęcić jeden dzień roboczy, żeby zaprojektować dla ciebie to logo”.
„Słuchaj, z tego co mówisz wynika, że to dość złożona i czasochłonna sprawa. Myślę, że do przegadania nie na teraz. Mam wolną godzinę w poniedziałek po południu, może się zdzwonimy?”
„Tak, mogę pomóc, ale zgłoś się proszę do kancelarii w tygodniu. W poniedziałki i wtorki jestem od rana do 15.00. Teraz potrzebuję skupić się na wypoczynku i miłym towarzystwie”.
- Gdy chcesz odmówić:
„Wiesz, ja mam akurat bardzo gorący czas i dużo zleceń, ale chętnie polecę ci kogoś zaufanego”.
„Staram się nie łączyć interesów z życiem prywatnym i nie pracować z rodziną. Zresztą za bardzo cenię twoje towarzystwo, żeby marnować czas na rozmowy o pracy. Może wpadniesz po prostu na kawę?”.
„Zawsze chętnie pomagam, ale tym razem nie mogę przyjąć już na siebie więcej zobowiązań”.
- Gdy odmawiasz po raz kolejny (albo wręcz notorycznie):
„A jak potoczyły się losy tej ulotki, którą projektowałem ci poprzednio?”
„Twoje prośby bardzo mi pochlebiają, ale myślę, że dla dobra sprawy powinnaś poszukać łatwiej dostępnego doradcy”.
„Wiesz, nigdy dotąd ci nie odmawiałam, ale teraz mam po prostu urwanie głowy, nijak cię nie wcisnę”.
„Tak, nigdy nie potrafiłem ci odmówić. Ale mam ostatnio poczucie, że nie szanujesz mojej pracy i nie mam ochoty wykonywać za darmo tego, czym zarabiam na życie”.
„Z przykrością odmawiam, z tego samego powodu, co ostatnio. Uważam, że łączenie prywatnej znajomości ze współpracą może nam tylko zaszkodzić w obu tych sprawach”.
- Gdy tkwisz w takiej współzależności tyle lat, że nie wiesz już, jak się zabrać do odmowy:
„Rzeczywiście zawsze dotąd wypełniałam ci ten druk. Niestety dziś muszę złożyć rezygnację ze stanowiska twojej prywatnej księgowej, moje własne obowiązki mnie wzywają”.
„Niestety, nie. Policzyłam ostatnio, że bezpłatne porady zabierają mi bardzo dużo czasu, a wiesz, że pilnie go potrzebuję, żeby rozkręcić firmę”.
„O nie, tylko nie setne w tym tygodniu strzyżenie! Nie mów nikomu, ale czuję się zupełnie wypalona, chyba muszę pomyśleć o zmianie pracy”
- „Masz tu mój PIT do wypełnienia”, czyli gdy biorca usługi uważa, że mu się należy:
„A co za to dostanę?”
„Acha… a fakturę przesłać pod z PIT-a?”
„Wiesz co, wypełnię go, ale to ostatni raz. Masz niepowtarzalną szansę, żeby podpatrzeć, jak to robię. Kolejne podejście będzie cię kosztować 200 zł”.
- „Porada to za dużo powiedziane, potrzebuję w zasadzie odpowiedzi na jedno pytanie”, czyli gdy proszącemu trzeba wyjaśnić, że na tym właśnie polega Twoja praca. Albo, gdy chętnie pomożesz, ale za opłatą:
„Pewnie, chętnie pomogę. Tylko tak się zastanawiam, jak się możemy za to rozliczyć. Od standardowych klientów biorę 100 zł za stronę, no ale od rodziny…?”
„A z ciekawości, na ile wyceniasz taką usługę? Bo ja za taki prosty manicure kasuję zwykle 50 zł, ale zastanawiam się, czy to nie za mało”.
„Tak, to rzeczywiście drobiazg, ale w sumie takich drobiazgów mam każdego dnia kilkanaście. Tylko zwykle odpłatnych…”
„Słuchaj, mogę zaproponować ci promocyjną cenę po starej znajomości. Od kiedy zarabiam w ten sposób na życie, liczy się dla mnie każdy grosz”.
„Jesteś chyba moim najwierniejszym klientem. Czuję, że powinnam założyć ci jakąś kartę rabatową”.
„Zawsze staram się pomóc, a rodzinie nawet po preferencyjnej stawce”.
Chętnie poznam Wasze sposoby na uprzejmą i/lub asertywną odmowę.