Pułapki rodzinnej grzeczności
Raczej rozkaz niż prośba. Polecenie zamiast pytania. O podziękowaniach i innych miłych słówkach możemy zapomnieć. Czy w naszej rodzinnej grzeczności wobec bliskich jesteśmy jak słoń w składzie porcelany?
Raczej rozkaz niż prośba. Polecenie zamiast pytania. O podziękowaniach i innych miłych słówkach możemy zapomnieć. Czy w naszej rodzinnej grzeczności wobec bliskich jesteśmy jak słoń w składzie porcelany?
W razie kręcenia nosem na poniższe – przypominam uprzejmie, że jeszcze sto lat temu grzeczność dla seniorów wyrażano na przykład przyklęknięciem przed nestorką rodu na powitanie. I całowaniem w dłoń/pierścień (tak, kobiety też). A może i dziś do babci i dziadka zwracacie się w trzeciej osobie?
Kiedy świąteczne życzenia dla mało znanych albo nielubianych osób „wychodzą nam” średnio serdeczne, rzadko się tym przejmujemy. Ale jak to jest, że nawet przy tych, którym gwiazdkę z nieba byśmy dali, „wymknie nam się” czasem coś, co przez lata odbija się potem towarzyską czkawką? I nam, i obdarowanemu.
Czyli o tym, jak uprzejmie odmawiać krewnym i znajomym królika. Albo, jeżeli już godzimy się na wolontariat – jak to zrobić asertywnie.
Porywam się z motyką na słońce. Bo opasłe tomy o negocjacjach powstawały i powstawać będą póki ludzkość trwa i komunikuje się. A ja tu w 10 punktach…
Niby każdy ma swoje, a wciąż nam mało. Zawsze chętnie wypowiemy się na temat cudzych. Nazwisk.
Uwielbiam publiczne przeprosiny. Głównie dlatego, że można je do woli analizować, podziwiać albo krytykować. Tym razem jednak perełka jest perełką z innego powodu.
Czyli jak w kilku słowach zaprezentować jednocześnie: niekompetencję, narzekactwo i brak ogłady. Na szczeblu międzynarodowym.