Ach ta dzisiejsza młodzież!

seniorzy komilfo

Słyszeliście to w dzieciństwie? Mówicie tak o kimś? A może właśnie jesteście tą utrapioną młodzieżą?

Nie da się ukryć, że seniorzy to w rodzimej kulturze grupa uprzywilejowana grzecznościowo. „Starszym należy się szacunek”, „jak się zwracasz do babci?!”, „trochę respektu dla siwych włosów!” – polszczyzna wyznacza nam jasną ścieżkę przez międzypokoleniowe meandry. Albo mniej wprost ustawia młodzież: „dzieci i ryby głosu nie mają”, „co wolno wojewodzie…” i tak dalej. A to dawało dawniej niezły pretekst tym, którzy gnębieni jakimiś własnymi troskami czy kompleksami, chętnie wykorzystywali te powiedzonka do utrwalenia swojej „wyższości” i zademonstrowania „władzy” nad młodymi.

Z nutką zazdrości

Nie wiem jak Wam, ale mi osobiście coraz rzadziej zdarza się słyszeć westchnienia na temat „dzisiejszej młodzieży”. I to raczej nie dlatego, że sama jestem w niej niepoprawnie zakochana i głównie bym podziwiała 😉 Oto siedzą sobie dwaj srebrnowłosi panowie na ławce w miejskim parku, mija ich grupka rozbawionych głośnych ludzi w wieku nastu lat z jakimś agresywnym źródłem dźwięku przy sobie. Obrazki zapamiętane z dzieciństwa podpowiadają pełen zgorszenia wzrok starszych panów i następnie temat do rozmowy na kolejne pół godziny. Tymczasem jeden ze wspomnianych seniorów wzdycha: „tacy to się pobawią”, a drugi przytakuje z uśmiechem i obaj odprowadzają życzliwym wzrokiem grupkę młodzieży.

Z empatią

Drugi obrazek dosłownie z wczoraj: również na ławeczce, choć innej, przy nadmorskim deptaku, siedzą dwie panie w wieku mocno średnim. Jedna jest zakonnicą, druga musiała przysiąść bo najwyraźniej spacer zafundował jej niezłą zadyszkę. Panie wymieniają kilka uwag o pogodzie i o tym jak ładnie układają się chmury. Po chwili ich ławeczkę mija grupka młodzieńców ubranych na czarno, nieco podmalowanych i z wyraźną satysfakcją trenujących swe nowo nabyte tubalne głosy we wzajemnych odzywkach. Seniorki milkną, uśmiechają się na widok chłopców, a gdy ci przeszli – komentują: „Raz, dwa, trzy… siedmiu ich było! Widziałaś jak się dobrali?”, „Oj to dobrze, że tak wychodzą razem, po tych miesiącach siedzenia przed komputerem”. No i gdzie się podziały te czasy, w których czarny ubiór przywodził na myśl skojarzenia z satanizmem, ja się pytam?!

W pogoni za technologiami

W kontakcie z seniorami, na warsztatach, w Uniwersytetach Trzeciego Wieku oraz z moimi własnymi bliskimi od kilku lat już obserwuję coś, co wymagałoby głębszego zbadania, a co ma wiele wspólnego z akceptacją wszechzmienności tego naszego współczesnego świata. Przez wieki „starsi” byli godni szacunku, a „młodzież” niewarta wspomnienia, w końcu mleko pod nosem, co tacy wiedzą o świecie i życiu? Ci dzisiejsi o świecie wiedzą, w niektórych jego aspektach, o wiele więcej niż starsi, ich rodzice czy dziadkowie. Bo urodzili się w świecie cyfrowym, a technologie, które za ich czasów są normą, wcześniejszym pokoleniom nawet się nie śniły. O ile więc sami nadal mają wiele do nauczenia się od starszych pokoleń – choćby o tym, jak się tworzy relacje międzyludzkie bez pośrednictwa sieci komputerowych, o tyle sami też mają obecnie wiele do zaoferowania.

Z otwartym umysłem

Stoimy twarzą w twarz z niezwykłym zjawiskiem kulturowym: po raz pierwszy w historii młodzież ma do zgłębienia takie obszary życia, w których nie znajdzie przewodników. Czyli mamy do czynienia, jak pięknie nazwała to antropolożka Margaret Mead, z kulturą prefiguratywną. Młodzież może wiele nauczyć starsze pokolenia, dla których staje się autorytetem – jeżeli są na tyle pokorne, aby umieć z ich wiedzy i doświadczeń skorzystać, nie bacząc na wiek i na to, że „dzieci i ryby głosu nie mają”.

Coraz więcej seniorów, których znam, ma w sobie tę pokorę. Ma otwartość umysłu i pewną gotowość do zmian, która sprawia, że z młodzieżą – choć nie do końca rozumieją ich świat – porozumiewają się bardzo sprawnie. Na pewno pomaga im w tym wspomnienie własnej, ówcześnie również przecież szalonej młodości. Szanują odmienność młodzieży, zauważają jej potrzeby, umieją okazać empatię i zrozumienie dla faktu, że młodość dla każdego z nas jest wyjątkowym czasem poszukiwania siebie – bez względu na to, czy przypadła w latach 20. ubiegłego stulecia, czy też trwa obecnie.

Dlaczego jeszcze bardziej ich dziś szanujemy? Współcześni „starsi” to często „babcie na czasie” i „spoko rodzice”. Tacy, którzy nie domagają się szacunku wyłącznie z racji wieku. Mają do zaoferowania niezwykle cenną wiedzę na temat ludzi, prawidłowości ich działania, powtarzalności historii – i chętnie wymienią ją na wiedzę o technologiach, o tym jak sprawnie porównać ceny w internecie albo uruchomić aplikację, która pozwoli nie nosić przy sobie dowodu osobistego. Nie mają potrzeby pouczania niepytani. Wiedzą dużo więcej o własnych potrzebach i umieją pomóc innym odkryć to, czego sami jeszcze nie widzą. To seniorzy, którzy widzą synergię w międzypokoleniowym porozumieniu. A czas senioralny postrzegają jako czas nowych odkryć, a nie żegnania się ze światem. Uczą się od młodzieży tego, co jeszcze warto poznać, czym się zainteresować, i jakim językiem z nią mówić, aby dowiedzieć się jak najwięcej. Rozumieją też, że porozumienia nie osiągnie się w żaden sposób wzdychając: „ach ta dzisiejsza młodzież” lub mrucząc pod nosem „siedzi taki rozwalony i nawet nie ustąpi miejsca”.

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn