Grzechy bankowości telefonicznej

kiełbiewska telefon

Wiadomo, wygodnie, nowocześnie, bez straty czasu. Ale są takie słowa klucze w bankowości telefonicznej, które działają (na mnie?) jak płachta na byka.

  • „Do usłyszenia” – kiedy wiadomo, że po automatycznym ustanowieniu hasła/telekodu/zweryfikowaniu tożsamości, nie wrócę już na pewno do tego samego konsultanta. Koło fortuny nowoczesnej technologii odda mnie przecież na pewno w ręce kogoś o świeżym spojrzeniu, jeszcze niezmęczonego rozmową ze mną, cierpliwego… Wysłucha stoicko opisu sprawy, którą ja coraz mniej cierpliwie tłumaczę po raz kolejny, następnie uprzejmie przeprowadzi przez następny krok, aby przekierować mnie dalej ze (złośliwym?) „do usłyszenia” na odchodne.
  • „Czy pamięta pani PIN/PUK/PIN3/telekod/hasło jednorazowego dostępu/kod odblokowujący kanał internetowy…?” – prawdę mówiąc, dzwonię najczęściej wtedy, gdy właśnie któregoś z nich nie mam pod ręką albo nijak nie jestem w stanie go zrekonstruować. Przychodzę więc dobrowolnie na wyciskanie ze mnie kolejnych haseł i kodów.
  • „Przepraszam, ale nie rozumiem” – mimo że dziesiąty raz podjąłeś próbę wytłumaczenia sympatycznemu skądinąd chatbotowi Tomkowi lub Jackowi, po co właściwie dzwonisz. Nie jest przypadkiem tak, że jeśli już korzystamy ze zdobyczy nowoczesnych technologii w obszarze bankowości, to radzimy sobie sami, póki możemy? A kontakt telefoniczny zostawiamy na wypadek, gdy już sobie radzić przestaliśmy? Dlaczego więc bot Marek ma tylko trzy ścieżki postępowania, a dwie z nich dotyczą oferty sprzedażowej, którą akurat z powodzeniem moglibyśmy sfinalizować online? Bez kontaktu z bankowością telefoniczną.
  • „Musi pani udać się do placówki banku” …aby móc wszystko załatwiać z własnej kanapy i bez wychodzenia z domu😉 Biję się w pierś, to moje i mi podobnych przyzwyczajenie do tego, że przez komputer albo telefon da się załatwić wszystko. Muszę się właśnie wybrać do placówki, aby bank sprawdził po latach niewidzenia się wzajemnie, czy ja to nadal ja.
  • „Czy mogę zająć jeszcze chwilę w sprawie ubezpieczenia?” – to na szczęście czasy raczej zamierzchłe, przynajmniej w moich bankach: próba usidlenia za wszelką cenę klienta, gdy już udało mu się dodzwonić i wciskanie mu na akord każdego nowego produktu banku albo spółek zależnych czy partnerskich. Teraz handlowa nachalność ma w zasadzie inne oblicze: spróbuj tylko zbyt długo przyglądać się ofercie przedstawionej w aplikacji mobilnej – telefon od doradcy masz gwarantowany. Trzeba wszak personalizować ofertę!
Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn