Prezentuj (się)! – cz. 1. O sztuce przedstawiania

zasady przedstawiania się

Podpowiedź: nie chodzi o PowerPointa, ani o Prezi.

Prezentacja to po polsku „przedstawienie”, także ludzi sobie nawzajem, albo siebie innym. I o tym jest ten tekst. Jak przedstawiać się i jak przedstawiać komuś kogoś, czyli o zasadach prezentacji. Tak, aby wyszło skutecznie i – jeśli sytuacja tego wymaga – zgodnie z tzw. precedencją (czyli przyjętymi zasadami pierwszeństwa), lecz nie sztywno. Dawniej, gdy zawarcie niewłaściwej znajomości mogło nieść z sobą konkretne skutki obyczajowe i zawodowe, stosowanie właściwej kolejności przedstawiania miało za zadanie zapewnienie komfortu osobie „ważniejszej”: zawsze dowiadywała się ona pierwsza, komu jej nazwisko zostanie zaraz wyjawione.

Na początek to, co proste

Podstawowe zasady prezentacji są raczej jasne: przedstawiamy „mniej ważną” osobę tej ważniejszej. Przy czym „ważność” odnosi się tylko i wyłącznie do przyjętej hierarchii. A tych jest raczej wiele. To, do której hierarchii się odwołujemy, zależy oczywiście od sytuacji i środowiska, w którym prezentacja ma miejsce. I tak:

  1. W sytuacjach niezawodowych kobieta jest ważniejsza od mężczyzny, a osoba starsza od młodszej, i to niekoniecznie tylko wtedy, gdy jedna z nich jest seniorem. Także w relacji dorosły-dziecko starsza osoba stoi wyżej w hierarchii. Wynika to z zasad polskiego systemu grzecznościowego. Dlatego to mężczyznę przedstawiamy kobiecie, dziecko dorosłemu, a osobę młodszą – starszej (o bardziej skomplikowanych relacjach też będzie).
  2. Jeżeli decydującym kryterium jest różnica wieku, to powinna być ona znacząca i nie pozostawiać wątpliwości. Jeśli różnica jest symboliczna, mniejsza niż 10 lat pomiędzy osobami dorosłymi, nieelegancko jest brać ją pod uwagę, szczególnie w wypadku kobiet.
  3. W sytuacjach zawodowych kryterium wieku może być równoważne z kryterium stażu w firmie lub doświadczenia w branży (bardziej doświadczonemu pracownikowi przedstawiamy nowicjusza; ekspertowi – młodego adepta branży).
  4. W okolicznościach zawodowych nie ma znaczenia płeć. Liczy się hierarchia zawodowa, czyli poziom stanowiska w organizacji. Dyrektorowi przedstawiamy kierownika, specjaliście stażystę, a managerowi – junior accounta.
  5. Jeżeli statusy dwóch osób są równe (dwie kobiety w podobnym wieku, dwóch managerów), a z jedną już rozmawiamy, to przedstawiamy jej tę, która do nas dołącza w trakcie rozmowy.
  6. Małżeństwu przedstawia się osobę pojedynczą, gdy para jest jedną z prezentowanych stron.
  7. Także współcześnie są środowiska silnie shierarchizowane, a do tego mocno przywiązane do tytulatury, np. wojsko, kler czy świat akademicki. Uwaga więc: sposób przedstawiania i tytułowania przez nas przedstawicieli takiego środowiska może być kluczowy dla naszego w nim funkcjonowania.

To tyle, jeżeli chodzi o sytuacje proste i jasne pod względem kolejności przedstawiania. Powyższe zasady prezentacji są oczywiste i potrzeba najwyżej chwili zastanowienia, aby wiedzieć bez cienia wątpliwości komu kogo przestawiać. Problem pojawia się, gdy hierarchie przywołane powyżej mieszają się lub statusy dwóch osób są równe. I jest to problem dość uniwersalny: o to najczęściej pytają studencki i uczestnicy moich szkoleń na temat prezentacji. W takich sytuacjach nie wystarcza kierowanie się jasną i oczywistą strukturą i trzeba wówczas sięgnąć po pomocnicze kryteria „ważności” prezentowanych osób.

 

Skrzyżowanie hierarchii: gdy przypada nam w udziale układ: kobieta – starszy profesor (w sytuacji towarzyskiej) albo dyrektor – biskup (w zawodowej). Czyli dwie osoby, które zamierzamy sobie przedstawić, reprezentują dwa różne porządki, np. zróżnicowania płci i wieku lub ich statusy wynikają z pozycji zawodowej oraz kościelnej. Przedstawiamy tej, która:

  • ma wyższy tytuł: naukowy (profesor), zawodowy (dyrektor zarządzający), honorowy (kombatant)
  • reprezentuje większą, bardziej znaczącą firmę lub instytucję, na przykład przedstawicielowi ministerstwa przedstawiamy osobę prowadzącą jednoosobową działalność (uwaga: ta zasada ma zastosowanie jedynie w sytuacjach zawodowych), szefowi korporacji – detalistę niewielkiej agencji itd.
  • jest niejako „na służbie”, czyli nosi oznaki godności kościelnych, mundur wojskowy, ordery (czyli cywila przedstawiamy rektorowi, księdzu czy kapitanowi – o ile są w stroju wskazującym jednoznacznie na ich stanowisko)
  • jest osobą publicznie znaną
  • ma wyższy status społeczny, zasługi dla społeczności, jest bardziej utytułowana lub cieszy się większym autorytetem (tym kryterium polecam posługiwać się z dużą ostrożnością, bo nie wszyscy się zgodzą, że profesor belwederski ma większe zasługi dla społeczeństwa niż troskliwa matka pięciorga dzieci; na dodatek nie jest to zasada uniwersalna, bo „statusem” zwykliśmy nazywać też pozycję ekonomiczną, a na tej podstawie nie przysługują żadne przywileje w ramach precedencji)

 

Dwie osoby mają identyczny status: czyli niezależnie od tego, czy sytuacja jest zawodowa czy nieformalna, przedstawiamy sobie na przykład dwóch dyrektorów, dwie kobiety lub dwóch panów w podeszłym wieku. Jeśli wspólne są tylko niektóre wyznaczniki statusu, np. płeć lub wiek, a inne są zróżnicowane – przy ustalaniu sposobu prezentacji bierzemy oczywiście pod uwagę hierarchię różnicującą. Jeżeli natomiast status obu osób jest identyczny pod każdym względem (na przykład dwie panie profesor w podobnym wieku, dwóch kolegów w wieku nastoletnim) to:

  • pierwszeństwo wymienienia któregoś z nazwisk jest dowolne
  • możemy tu wziąć pod uwagę czas dołączenia do towarzystwa (przedstawiamy tę, która później włączyła się do naszej rozmowy lub później weszła do pomieszczenia, w którym się znajdujemy)
  • jeżeli sytuacja jest nieformalna, to przedstawiamy osobę, którą znamy bliżej
  • w bardzo swobodnych sytuacjach koleżeńskich prezentację można zastąpić zachętą dla obu stron: „Poznajcie się” (choć oczywiście nie jest to najelegantszy sposób przedstawiania)

Może to oczywiste, ale na wszelki wypadek dodam: nigdy, ale to nigdy nie wypowiadamy na głos, z jakiego powodu którejś osobie przyznajemy pierwszeństwo. Pseudokurtuazyjne podchody w rodzaju: „To może pani, jako starszej, przedstawię resztę towarzystwa” lub „Panie pozwolą, że przedstawię je Panu Profesorowi, weteranowi naszej dziedziny” to całkowita dyskwalifikacja ze świata ludzi dobrze wychowanych.

Cały ten artykuł jest jedynie o kolejności przedstawiania, a już nie jest lekko, prawda? Jest jednak dobra wiadomość: nie znam osobiście ani jednej osoby, która poczułaby się na tyle dotknięta niewłaściwie przyjętymi zasadami prezentacji, aby zwrócić mi uwagę lub choćby wyrazić to zmieszaniem czy przykrym wyrazem twarzy. A pomyłek nieco mi się w życiu zdarzyło i Wam zapewne również się zdarzają i zdarzać będą. I świetnie! Każda porażka to krok bliżej do sukcesu. W dziedzinie stosownego zachowania to bardzo aktualna zasada.

Ciąg dalszy nastąpi.

Please follow and like us:

2 przemyślenia nt. „Prezentuj (się)! – cz. 1. O sztuce przedstawiania”

    1. Niestety: “zależy”:) Głównie od różnicy wieku, ale też (mimo nieformalnej sytuacji) od statusu społecznego. Nawet w całkiem prywatnych okolicznościach młodą dziewczynę przedstawiamy sędziwemu profesorowi, honorując jego wiek i status. Jeżeli zaś mężczyzna nie jest seniorem, tylko np. pięćdziesięciolatkiem, kobieta zaś ma lat dwadzieścia, to wówczas jego prezentujemy jej, nie odwrotnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn