A Ty – ile dzisiaj zjadłeś?!

tlustoczwartkowy savoir-vivre

W naszej kulturze celebracja różnego rodzaju świąt bardzo często wiąże się z kulinarnymi rytuałami. Niemal wszystkie ciepłe uczucia zwykliśmy okazywać sobie jedzeniem. Jednak mało która okazja wiąże się, tak jak Tłusty Czwartek, z samym jedzeniem! Podsuwam mały, savoir-vivre’owy niezbędnik na tę okazję.

  1. Pytasz zazwyczaj koleżankę z pracy, ile zjadła kanapek, albo jak duży ma dziś obiad? No to dzisiejsze pytania w tym stylu też dobrze jest zachować dla siebie. Owszem, rywalizowanie na liczbę pochłoniętych pączków jest elementem tradycji, ale uwierz mi: ci, którzy biorą udział w tej konkurencji, sami na pewno powiadomią o swoich wynikach. Reszcie nie wypominamy osiągnięć.
  2. Pączki jemy dziś wszędzie: w domu, w pracy, w drodze z piekarni, na przystanku autobusowym. A skoro już tak się wystawiamy na widok publiczny, to zadbajmy szczególnie o estetykę jedzenia słodkich tłustości. Oblizująca palce koleżanka zza biurka lub wypchane jak u chomika policzki kolegi z sąsiedniego boksu mogą skutecznie zepsuć apetyt, nie tylko na słodkości. A może ktoś z Was pracuje w systemie hot desk? Mmm, te tłuste ślady na biurku i klawiaturzeJ
  3. Jeżeli robisz w domu pączki albo faworki, pamiętaj, że zapach, szczególnie od smażenia na głębokim tłuszczu, może być mocno uciążliwy. Także dla sąsiadów.
  4. …już je upiekłaś. Miliony. Z myślą o rodzinnym spotkaniu lub częstowaniu kolegów z pracy. Oczyma i uszyma wyobraźni widzisz i słyszysz, jak się zajadają i chwalą. I z pewnością tak będzie, ale wszystko w swoim czasie. Nie namawiaj, nie naciskaj. Nie rób obchodu z talerzem pączków co godzinę. Nie wciskaj na siłę koledze, o którym wiesz, że unika węglowodanów („dziś to musisz”). Nie dopraszaj się pochwał („mogły wyjść bardziej puszyste, no ale trudno”) i nie szantażuj („no jednego chociaż weź, trzy godziny zagniatałam”).
  5. Masz ochotę na pączka, którym ktoś Cię częstuje? Nie kryguj się. Od tego pączek naprawdę nie stanie się zdrowszy, ani nie ubędzie mu kalorii. Przyjemności z jedzenia może co najwyżej ubyć. Tobie i innym. Jak głosi tytuł jednego z poradników dobrych manier z mojej kolekcji (lata 90.): „dama się nie certoli”. I nie tylko dama! Kimkolwiek jesteś, dobrze, żebyś wiedziała/wiedział, czy masz ochotę na pączka (lub trzy), czy też nie. Wszystko jest dla ludzi, a decyzja należy do Ciebie, więc nie obarczaj innym obowiązkiem namawiania Cię bez końca przy każdym kolejnym smakołyku („ale na pewno…?”, „może jednak”, „no dobrze, ja wezmę, i Ty też weź”). Ani tym bardziej nie dopraszaj się komplementów, argumentując, dlaczego trzeciego powinnaś już sobie odpuścić („no nie wiem, już ledwo się mieszczę w tę sukienkę”, „nie powinnam, zaraz lato, a ja nadal z oponką wokół brzucha”).
  6. Być może naprawdę się odchudzasz. Albo dla zdrowia zrezygnowałeś ze wszystkiego, co składa się głównie z cukru i tłuszczu? Chwalebne, ale uprzedzam: trudny dzień przed Tobą. Bo może na pączka masz ogromną ochotę, ale w swoich zasadach jesteś niezłomny? Pamiętaj, żeby nie zmienić się w pączkowego męczennika („może byś mi się tak nie obżerał pod nosem, skoro wiesz, że nie mogę, co?!”). Albo w stracha na łasuchów („że też Ci nie szkoda tak obciążać wątroby i tyle cholesterolu wpychać”). Lub pączkowego smutasa („Tobie to dobrze, możesz cały czas jeść co chcesz. Jakbym ja zjadła jednego, to od razu pięć kilo na plusie…”)
  7. Co jeśli pączków nie jesz? Po prostu odmawiasz przy częstowaniu. Miło, ale stanowczo. Z uśmiechem, ale bez niepewnego wzruszenia ramion i wyrazu rozterki na twarzy. I nie musisz się tłumaczyć, dlaczego nie.
  8. Nie smakują Ci słodycze bez cukru/glutenu/tłuszczu, a takie właśnie zaserwowały koleżanki w biurze? W porządku, masz prawo do własnej opinii. Ale nie dziel się nią w sposób agresywny, nie obrzydzaj innym („tłuszczu unikasz, a tu jakąś chemię ładujesz w siebie w postaci słodzików i zamienników”), nie krytykuj („nie powiem jak to wygląda…”, „nie rozumiem, po co się tak katować”). Lekko rzucone: „Eeee, ja to szykuję miejsce na prawdziwe, od babci, smażone na smalcu” postawi sprawę jasno i skutecznie wyłączy Cię z przyszłych kolejek częstowania.
  9. Nadal elegancko jest powstrzymać się z jedzeniem świeżo nabytego pączka czy dowolnego innego smakołyku, do czasu dotarcia domu lub biurowej kuchni czy jadalni. Niecierpliwe zatapianie zębów w ciastku tuż po wyjściu z cukierni jeszcze kilkadziesiąt lat temu uznane zostałoby za dużą nieprzyzwoitość. A i dziś nie świadczy najlepiej o powściągliwości i samokontroli.
  10. Smętne resztki tłustego święta dobrze jest zawczasu zutylizować. Cieszmy się stosami pączków i faworków (chrustu? chruścików?), póki świeże i póki Tłusty Czwartek trwa. Ale już zeschnięte, nieapetyczne pozostałości są raczej wątpliwą ozdobą domowego stołu czy biurowej kuchni. A już szczególnie dotyczy to niedojedzonych resztek przy biurkach. Aaaa, no tak, przecież w biurach „od tego jest serwis sprzątający”!
Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn