Nie oceniaj po pozorach

nie oceniaj po pozorach

…czyli po czym? Po wyglądzie? Po zachowaniu? Po słowach? Ależ to niemal wyczerpuje nasze zdolności percepcji! Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

To, że „nie szata zdobi człowieka”, już mniej więcej wiemy. Że tatuaże, kolczyki, ekstrawagancje w wyglądzie nie są miernikiem profesjonalizmu czy dobrego serca, powoli też akceptujemy. A jednak nadal dajemy się nabrać Matce Naturze na pierwsze wrażenie. Sonar, w który wyposażyła nas, żebyśmy mogli sprawnie uciekać przed drapieżnikami i innymi niebezpieczeństwami.

Równanie oparte na założeniach

Ponieważ przez tysiące lat nasze życie zależało od trafnej oceny sytuacji, nauczyliśmy się ufać pierwszemu wrażeniu. Względnie: robić założenia nieco na zapas, na wszelki wypadek. Wystarczy pobieżna ocena po pozorach i już wiemy – uciekać, bronić się czy atakować. A ponieważ pobieżna ocena musi być naprawdę szybka, nasz umysł oszczędza czas i energię, wnioskując często na podstawie niewystarczających informacji. Ot, wystarczy, że kilka puzzli wskakuje na swoje miejsce, a on już ma gotowy werdykt. Odwołuje się do uproszczonej ścieżki poznawczej, o niezbyt dobrze kojarzącej się nazwie: stereotyp.

W nauce o poznaniu nie ma on negatywnego zabarwienia. Stereotyp jest jednym ze schematów poznawczych, które sprawiają, że nasz umysł nie przeciąża się od ciągłej pracy na pełnych obrotach. Przyjmuje pewne założenia i dokonuje uproszczeń, po to, by nie decydować za każdym razem, czy spodnie służą do założenia na ręce czy nogi, co oznacza czerwone światło i jak chwycić nóż do krojenia, żeby się nie skaleczyć.

Na tym mechanizmie obronnym naszego umysłu cierpią niestety relacje międzyludzkie. Choć w cywilizowanym społeczeństwie nie ma aż tylu bezpośrednich zagrożeń co w świecie pierwotnym, nasz umysł nadal reaguje nieco zbyt żywiołowo. Woli dmuchać na zimne i rozstrzygać na niekorzyść „przeciwnika” wszelkie odebrane bodźce, wobec których ma wątpliwości, czy są dla nas dobre. Ocenianie po pozorach, zwykle nieświadome, pozwala na wszelki wypadek przypisać drugiej osobie złe intencje, niedobre cechy i działanie wbrew naszym interesom.

Nigdy nie wiesz

…jaką ten ktoś toczy walkę, dlatego bądź życzliwy zawsze – brzmią jedne z najbliższych mi skrzydlatych słów, przypisywane co najmniej kilku autorom (w tym Bradowi Meltzerowi, Darrenowi O’Sullivanowi, Goldie Hawn, a nawet Platonowi). I bywa, że miewamy w sobie dużo wyrozumiałości i życzliwości dla innych – szczególnie wtedy, gdy sami umiemy postawić się na ich miejscu, bo kiedyś tam byliśmy. Przymykamy oczy na niedociągnięcia nowego pracownika, bo pamiętamy, jak ze stresu i nam kiedyś wszystko leciało z rąk. Nie chowamy urazy za potrącenie nas na schodach, bo i my biegliśmy gdzieś kiedyś na łeb na szyję. Życzliwie odpowiadamy na burknięcia pani w okienku, bo wiemy, jak to jest siedzieć w nim 8 godzin i nie mieć ani chwili przerwy na obiad.

Zdecydowanie trudniej jest być dla innych wyrozumiałym i nie oceniać po pozorach, gdy nie mamy w sobie na tyle empatii, by wczuć się w sytuację drugiej osoby. A możemy jej nie mieć z różnych powodów. Może nie byliśmy nigdy w takim położeniu. A może byliśmy, ale były to tak trudne czasy, że nie chcemy tego pamiętać. Bywa też, że nasz poziom energii psychicznej jest tak dramatycznie niski, że zwyczajnie nie mamy siły, aby okazywać wyrozumiałość. Albo coś nas wzburzyło i nasze zrozumienie dla drugiego człowieka nie może przebić się przez złość, którą czujemy do całego świata.

Dobrze to sobie uświadomić. Bo jeżeli tak czujesz, to to jest walka, którą akurat Ty toczysz, właśnie w tym momencie. Inni toczą inne, swoje, małe i duże, ale nadal są to bitwy, w których zatapiamy się czasem tak bez reszty, że tracimy zdolność porozumienia się z innymi. I tracimy też okazję do wytłumaczenia kontekstu sytuacji, albo powodów naszego zachowania. A te, niewidoczne i niezrozumiałe dla drugiego człowieka, takiego, któremu akurat brakuje empatii, wywołują jego krytykę, protesty albo niesprawiedliwą opinię.

Walka ma różne oblicza

Kiedy widzimy mamę z marudzącym maluchem, zatopioną w smartfonie, nie wiemy, czy może właśnie nie umawia wizyty lekarskiej w aplikacji. Gdy sąsiad wynosi wielki wór „zmieszanych” odpadków, może się zdarzyć, że te segregowane już wyniósł, po prostu wcześniej, a nie, że nie segreguje śmieci. Jeżeli ktoś notorycznie przychodzi do pracy „overdressed” i przesadnie, naszym zdaniem, dba o siebie, możemy nie mieć pojęcia, że przechodzi załamanie nerwowe, a dbałość o wygląd jest jedynym, co pozwala mu czuć się „w ryzach”. Kiedy słyszymy: „za darmo to pracują frajerzy”, to taka osoba zwykle nie krytykuje naszego zaangażowania w wolontariat, tylko wyraża swoje rozczarowanie tym, że ktoś kiedyś wykorzystał jej dobre serce. A „nie wierzę żadnej kobiecie” to kategoryczne słowa, ale niekoniecznie stoi za nimi równie zdecydowany światopogląd. Czasem „zwykły” zawód miłosny. Dać innym przestrzeń na pomyłki, zmianę zdania, nieporadne pierwsze próby, słowa nie na miejscu albo nieprawdopodobne sploty wydarzeń – to umiejętność prawdziwie taktownego i życzliwego człowieka.

No i oczywiście warto pamiętać, że gdy ktoś ma „za dużo” tatuaży, tęczowe włosy albo kolczyk w wardze czy brwi – to wcale nie modyfikował swego ciała z myślą o tym, żeby nam dokuczyć. To prawda, zwykle to jest manifest, ale raczej wolności do samostanowienia lub artystycznego wyrazu – a nie manifest buntu i prowokacji wobec nas, rodziców czy nauczycieli. Zresztą, wsłuchując się w ten manifest uważnie, traktując go z uwagą i czułością, mamy szansę wiele rzeczy usłyszeć na czas, jak przekonuje nieoceniony Tomek Zieliński. Słuchajmy więc, nie oceniajmy. W pakiecie z założeniem, że ludzie mają dobre intencje względem siebie nawzajem. Czasem po prostu coś przeszkadza nam w ich dowiezieniu.

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn