Komilfo czyli co? Jak pogodzić swobodę z dobrym wychowaniem

swoboda dzięki znajomości dobrych manier

Jak się znaleźć w sytuacji „ą ę”? Jak w dwie godziny przygotować się na galę, na myśl, o której paraliżuje mnie strach? Dostaję czasem takie pytania…

…i zawsze mam na nie gotową odpowiedź: Nie uczestniczyć w sytuacjach, które sprawiają nam dyskomfort. Albo sprawić, byśmy mogli czuć się w nich naturalnie.

I to ostatnie jest moim podejściem do dobrych obyczajów oraz towarzyskiego i zawodowego obycia, które praktykuję na co dzień i które polecam. Bo nie wiem, jak Wy (no dobrze, wiem, tylko się kryguję), ale ja wolę sytuacje, w których czuję się jak ryba w wodzie i swobodnie mogę rozwinąć przed rozmówcami wszystkie swoje talenty i najlepsze cechy. W przeciwieństwie do sytuacji, które mnie krępują. A znajomość savoir-vivre’u zapewnia swobodę.

Skrępowaniu mówię więc: nie. I proponuję odejście od takiego rozumienia etykiety i kodeksów zachowań (gdyby tak dało się jeszcze odejść od tego nazewnictwa!), które sprawiają, że czujemy się zamknięci w ciasnym uniformie. Boimy się włożyć ulubione spodnie, choć mamy przeczucie, że pasują do danej okazji. Obawiamy się poruszyć zbyt gwałtownie i pozwolić sobie na szczery odruch emocji, gdy coś nas zachwyci albo oburzy. Bo może „nie wypadać”.

Ale!

Moje Komilfo to nie manifest odejścia od etykiety i tradycyjnych zasad dobrego wychowania. Wręcz przeciwnie, jestem za nimi całym serduchem, tylko uważam, że powinniśmy podchodzić do nich racjonalnie. Czasem traktować wybiórczo, a czasem interpretować po swojemu. I dopasowywać do potrzeb współczesności, tak jak to się działo z kodeksami zachowań przez dziesięciolecia.

Zaleceń w ramach etykiety choćby towarzyskiej, jest naprawdę tysiące. Pół życia spędziłam na ich badaniu i zapoznawaniu się z nimi, a nie jestem pewna, czy znam dobrze choćby jedną dziesiątą. Przez lata nauczania i obcowania z ludźmi, którzy z tych szczegółowych zaleceń korzystają na co dzień, mam na ten temat garść wyrobionych opinii. I tu właśnie przyszedł czas na mały manifest. Umiejętność odpowiedniego zachowania się w każdej sytuacji to:

  1.  Sprawa bardzo ułatwiająca życie i osiągnięcie sukcesu – uwierzcie, że znajomość savoir-vivre’u zapewnia swobodę.
  2. Nie jest równoznaczna z wkuciem na pamięć wszystkich, szczegółowych reguł.
  3. Nie powinna nas przerażać i kojarzyć się jednoznacznie ze szczegółowymi, okazjonalnymi kodeksami w rodzaju protokołu dyplomatycznego – ich rozbudowana forma rzeczywiście może przerażać, ale bardzo rzadko przyjdzie z niej korzystać zwykłemu śmiertelnikowi.
  4. Przede wszystkim praktyka, czyli: jak bardzo przydadzą się nam konkretne zalecenia w naszym własnym życiu? Jak często trafimy na zasiadane przyjęcie w gronie arystokracji czy niezobowiązującą herbatę u żony Konsula Generalnego Zimbabwe?
  5. Pewne ogólne zasady grzecznościowe, z których biorą się wszystkie te tysiące reguł, które nas przerażają. I większości z nas wystarczy znajomość owych kilku zasad oraz solidne ich przećwiczenie w praktyce.
  6. W dużej mierze wzorce wyniesione z rodziny i najbliższego jej otoczenia. Kto dorastał w takim środowisku, startuje z pole position. Ale jeżeli nie – to nic straconego. Obycie w życiu prywatnym i zawodowym da się zdobyć. Wymaga to tylko sporo ćwiczeń, głównie empatii i asertywności (właśnie tak!) oraz dobrej woli.

To co z tym „komilfo”? Słowo może być znane tym z Was, którzy pamiętają co nieco z lekcji języka polskiego w ostatnich klasach „dawnej” podstawówki (o proszę, na liście lektur gimnazjalnych też jest obowiązkowa). Tytuł mojego bloga pochodzi z „Żony modnej”, jednej z najpopularniejszych satyr Ignacego Krasickiego. Znacie? No. To nie mam zamiaru pisać ani o modzie, ani zbyt wiele o żonach.

Moje komilfo

Komilfo we wspomnianym dziele nie ma dobrego PR-u. Postanowiłam jednak zapożyczyć je sobie i przewrotnie wydobyć jego pozytywne strony. Comme il faut (bo tak to brzmi w oryginale, w języku francuskim) oznacza „taki jak należy”, „stosowny”, „odpowiedni” a w odniesieniu do człowieka także: „dobrze wychowany”, „o dobrych manierach”. Szczególnie stosowność i odpowiedniość są tym, do czego warto dążyć w zakresie towarzyskich i społecznych kompetencji.

A moje komilfo pisane jest fonetycznie, co z jednej strony ma podkreślić, że do wszelkich zasad, patetycznie nazwanych kodeksów i mnożących się bez końca zasad, wyznaczających nasze miejsce w społeczeństwie co do milimetra – warto podchodzić z przymrużeniem oka. Poza tym fonetyczna pisownia podkreśla brak zadęcia i pretensji do „wyższych sfer”, bo na Komilfo.biz opowiadam głównie o uprzejmości na co dzień. I nie na potrzeby przedstawicieli hermetycznych, arystokratycznych środowisk, ale każdego z nas, ludzi pracy, nauki, sztuki i zabawy. Przedstawicieli zróżnicowanego, bo światowego, społeczeństwa XXI wieku. Każdemu z nas znajomość savoir-vivre zapewnia swobodę. Fajnie byłoby móc przekazać Wam to moje podejście i przekonać, że dobre maniery to coś nam bliskiego, coś co ułatwia życie, a nie czyni je bardziej skomplikowanym. Coś dla każdego z nas i na nasz własny użytek. Aby poczuć się swobodnie samemu z sobą i z innymi. W każdej sytuacji.

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn