Nie chcesz znać szczegółów!

nieeleganckie opowieści

…ale i tak Ci wszystko opowiem, bo nie wytrzymam.

– …to i tak pestka przy drugim porodzie.

– …naprawdę…?

– Tak, mówią, że drugi jest łatwiejszy, ale to g… prawda. Jest bardziej bolesny, chociaż niby pierwsze dziecko przeciera szlaki. Ale są już blizny i wszystko się dzieje szybciej, ja to ledwo zdążyłam wejść na łóżko. A jeszcze jak podawali mi znieczulenie to igła…

– Dobrze, teraz siedem przysiadów z wykrokiem, tylko poczekaj, przyniosę ci ciężarki.

No nie wytrzymał chłopina. Niezbyt ładnie może przerwał słowotok, ale i trudno mu się dziwić. Rzecz działa się w jednej z sieciowych siłowni na warszawskim Mokotowie. Trener, na oko dwudziestokilkulatek usiłował utrzymać w ryzach, serwującą mu opowieści na nietaktowne tematy, trzydziestoletnią podopieczną (i własne nerwy). I, jak się zorientowałam, pomóc jej wrócić do formy po dwóch ciążach.

Przemoc werbalna?

Nie wiem, jak mu pójdzie z muskulaturą, ale miał chłopak widoczny problem z obroną swoich granic w zakresie poruszanych tematów rozmowy. Pani się dopiero rozkręcała, a on już przejawiał oznaki pewnej nerwowości. Wyglądał na skrępowanego i lekko zażenowanego. A na pewno na niezainteresowanego tematem i stąd ta dramatyczna ucieczka w ciężarki.

Ludzie, litości, dbajcie o dobór przedmiotu opowieści, nawet kiedy chcecie sobie po prostu z kimś pogadać. Jest pewna lista nietaktownych tematów, których nie poruszamy z osobami ledwo co znanymi. Albo widzianymi pierwszy raz w życiu. Czy też znanymi jedynie z wąskiej relacji, jak na przykład rzadko widziany współpracownik czy trener właśnie. Oni naprawdę mogą nie być zainteresowani szczegółami cesarskiego cięcia, operacji kręgosłupa czy nawet ząbkowaniem Waszego słodziaka. W powszechnej świadomości istnieje „ban” na rozmowy o polityce, religii i pieniądzach. Uważam jednak, że fizjologia i wszystko, co z nią związane, także zasłużyła na zaszczytne miejsce na tym podium.

Milczenie jest złotem

To oczywiste, że w życiu każdego (i każdej) z nas są sytuacje graniczne, którymi żyjemy często przez wiele miesięcy. Ważne wydarzenie zdrowotne, ciąża i poród, ukończony maraton czy nowe auto. O ile jednak dwie ostatnie kwestie nie należą do sfery intymnej, to już dwie pierwsze – jak najbardziej. A to oznacza, że nie powinny być przeznaczone dla każdych uszu. Dla ich i naszego dobra.

„Ale przecież takie jest życie! Nie ma co przemilczać”; „Niech faceci wiedzą, co musimy przechodzić, żeby im rodzić te dzieci!” – tak, znam te argumenty. I zupełnie one do mnie nie trafiają. Sporo z nas, kobiet, też to przechodzi. I wolałaby nie wracać do tych chwil wspomnieniami, a co dopiero słuchać o nich w czasie relaksujących plotek! A część być może nie przechodzi, ale bardzo by chciała. Zgadnijcie, co czują, słuchając takiego, pełnego samozadowolenia w gruncie rzeczy, wyliczania cierpień i niedogodności? To znaczy, że dla nas, kobiet, też bywają to nietaktowne tematy.

Dobrze wychowany człowiek kieruje się dwiema naczelnymi zasadami: szacunku dla odbiorcy i dla spraw, które są dla niego ważne. Kiedy piąty raz słyszę o trudnym porodzie koleżanki, czuję, że to nie ja jestem dla niej ważna. I że nieważna jest moja potrzeba dowiedzenia się co u niej (poza nieustannymi wspomnieniami przed-, po- i w-trakcie-porodowymi), potrzeba pośmiania się wspólnie, czy też potrzeba wspólnie, miło spędzonego czasu.

Żeby nie było, że się czepiam kobiet i ciężarnych: takie same odczucia mam, gdy trzeci raz słyszę czyjeś przeżycia na temat ważnego meczu. Albo relację z wyjątkowo trudnego toru motocrossowego. Czuję wtedy na sobie dokładnie to samo obciążenie: oczekiwania, że w odpowiedniej chwili wyrażę zachwyt, zatroszczę się o kondycję opowiadacza, wymaluję na twarzy troskę, niedowierzanie i współczucie. Brzmi okrutnie, ale prawda jest taka, że: po pierwsze, emocje przekazane w relacji nigdy nie wywołają na drugiej osobie takiego wrażenia jak na nas samych, którzy to przeżyliśmy. A po drugie: każde kolejne powtórzenie opowieści obniża poziom empatii odbiorcy, doprowadzając w końcu do pewnej znieczulicy. Nie mówiąc o spadku atrakcyjności rozmówcy, co jest ściśle związane z naruszeniem przez opowiadającego zasad konwersacyjnych, m.in. ilości, sposobu i grzeczności.

Wiele zależy od słuchacza

Oczywiście, są sytuacje, kiedy rozmowy na dany, drażliwy temat są jak najbardziej pożądane. Rozmowa o meczu wśród kibiców tej samej drużyny, o torze motocrossowym wśród zawodników, o narodzinach dziecka wśród szczęśliwych młodych mam – to sytuacja na miejscu i nawet zgodna z zasadami grzeczności, bo rozmówca dzieli z nami zainteresowanie tematem. Zawsze jednak dobrze jest się upewnić, że nie wiąże z nim trudnych lub traumatycznych przeżyć. I dać mu również dojść do głosu. A o naturalistycznych szczegółach mówmy tylko silnie ciągnięci za język, co będzie świadczyć o tym, że rozmówca chętnie ich wysłucha.

Jeżeli mamy dużą potrzebę zwierzenia się, najlepiej poprosić o wysłuchanie bliską, nieoceniającą osobę i wygadać się w kontrolowanych, przyjaznych i bezpiecznych warunkach. Bezpiecznych, to znaczy nie narażających na szwank naszej opinii jako rozmówcy. I sprawiających, że nie będziemy przez kogoś kojarzeni wyłącznie z jednym tematem przez długie lata. Dobrze jest postanowić sobie, że temat przegadamy dogłębnie, ale raz, na zawsze. Bo cierpliwość bliskich osób tym bardziej trzeba szanować.

Raczej nie polecam dzielenia się informacjami na tematy intymne z fryzjerką, kosmetyczną czy trenerem. Chyba że – znów – ciągnie nas za język i zachęca do zwierzeń. Bo przecież niektóre osoby wykonują zawody związane ze świadczeniem usług właśnie dlatego, że uwielbiają ludzi i stały dopływ świeżych ploteczek. Tylko wtedy nie spodziewajmy się, że nasze informacje będą u takiej „powiernicy” bezpieczne i anonimowe. Raczej ruszą w obieg i zyskają drugie życie, lekko podkolorowane na potrzeby kolejnej klientki. A wcale niekoniecznie przy tym oderwane od naszej twarzy i nazwiska.

 

Aha, jeżeli to Wy jesteście przymuszani do słuchania niechcianych zwierzeń, to najlepiej jest je ukrócić nie ucieczką, jak trener z przykładu, ale poinformowaniem o naszych odczuciach w sposób jasny i empatyczny. To już jednak temat na osobny artykuł, bo związek uprzejmości i asertywności bywa tyleż fascynujący, co skomplikowany.

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn