Ja po prośbie
Czyli jak się zgłaszać po przysługę lub uprzejmość. Albo jak kulturalnie wystarać się o zmianę grupy ćwiczeniowej.
Czyli jak się zgłaszać po przysługę lub uprzejmość. Albo jak kulturalnie wystarać się o zmianę grupy ćwiczeniowej.
Tego nie da się odzobaczyć. Sprawdź czego i pliz, nie rób tego publicznie. Uwaga, materiał dla czytelników o mocnych nerwach!
Z asertywnością jest trochę jak ze sztuką retoryki. Zapytani, gdzie się przydaje, wymieniamy: politykę, negocjacje, wielkie biznesy. A na co dzień? Nieeee, no przecież wszyscy wymiatamy w asertywność!
– Wiesz, młodzież nie chce się uczyć o dobrych manierach – doniosła mi jakiś czas temu koleżanka, producentka w ogólnokrajowej stacji. No pewnie, że nie. A kto by chciał?
Chociaż to niemodne. Wbrew temu, że dzieci wychowujemy dziś raczej w duchu partnerstwa. I mimo że określenie „grzeczne dziecko” jest dziś nieobecne w słownikach wielu świadomych rodziców. Już tłumaczę.
Raczej rozkaz niż prośba. Polecenie zamiast pytania. O podziękowaniach i innych miłych słówkach możemy zapomnieć. Czy w naszej rodzinnej grzeczności wobec bliskich jesteśmy jak słoń w składzie porcelany?
Niby „pieniądze szczęścia nie dają”, ale „…i jeszcze raz pieniędzy!”. Niby wstyd pochylać się nad czymś tak przyziemnym, ale „oby starczyło do pierwszego”. Niby wielu rzeczy „nie robimy dla pieniędzy” ale jednak „za coś rachunki trzeba płacić”. O pieniądzach chcemy i nie chcemy mówić. Pożądamy ich i boimy się. Jesteśmy z nich dumni i wstydzimy się.
Bez względu na to czy napisałaś/-eś w życiu choć jeden papierowy list, czy jesteś zagorzałym tępicielem e-maili – przeczytaj. Możesz się zdziwić, jak wiele wspólnego ma kultura korespondencji z „nowoczesnych” maili z tą z tradycyjnych listów. I może docenisz: dziś Międzynarodowy Dzień Listonoszy😊