Czyli jak się zgłaszać po przysługę lub uprzejmość. Albo jak kulturalnie wystarać się o zmianę grupy ćwiczeniowej.
Na początek w krótkich żołnierskich słowach – kiedy na uzyskanie przysługi, na której Ci zależy, szanse masz naprawdę nikłe? Na przykładzie zmiany grupy ćwiczeniowej:
– gdy zgłaszasz się w tej sprawie na trzecich z kolei zajęciach, bo na dwoje pierwszych zaspałeś
– kiedy w swoim imieniu wysyłasz do prowadzącego mamę/dziewczynę/koleżankę z grupy
– gdy wysyłasz maila w tonie roszczeniowym (bo przecież płacisz za studia) – i nawet nie musi się zaczynać od „Szanowna Pani Anno”😉
Wyprzedź innych
Może być tak, że w swojej sprawie jesteś jeden jedyny na całym świecie i naprawdę nie ma kto ani jak Cię ubiec. Tak się jednak zwykle składa, że do osoby, do której my mamy interes, mają go też inny. Czasem bardzo dużo innych. Na przykład tych, którzy tak jak Ty, walczą o zmianę grupy ćwiczeniowej.
Na naszą korzyść działa wtedy udowodnienie, że planujemy, przewidujemy i nie zostawiamy tak ważnych spraw na ostatnią chwilę. Pokazujemy też, że szanujemy czas osoby, do której się zwracamy, bo łatwo można przewidzieć, że im bliżej godziny „0”, na przykład początku roku akademickiego, tym więcej będzie ona miała pracy i tym mniej głowy do zajęcia się troskliwie naszą prośbą. A skoro mniej głowy i mniej czasu, to spadają szanse na życzliwość i przychylne rozpatrzenie prośby.
Bądź uprzejmy
Tak na wszelki wypadek, szczególnie gdy nie wiesz, czy prośbę kierujesz do „luzaka” czy kogoś, dla kogo etykieta środowiskowa jest kluczowa w komunikacji. Smutno byłoby nie dostać zgody na przedłużenie sesji albo na zmianę grupy ćwiczeniowej, bo trafiło się akurat na profesora, który przestaje czytać po początkowym „Witam”, prawda?
Dbaj o formy grzecznościowe, o gramatykę, ortografię. Korzystaj z tych wszystkich cudów techniki, słowników, autokorekt i innych, które mamy dziś, aby nie musieć myśleć o regułkach i o tym, czy „ó” na pewno dobrze komponuje się w słowie „USOS”.
Pytaj, nie żądaj. Roszczeniowa postawa rzadko przynosi dobre efekty. Często (choć to zależy od typu osobowości) sprawia, że druga strona „usztywnia” swoją postawę i nawet jeżeli początkowo miała zamiar pomóc, to teraz jej się „odechciało”. Bo przecież nie musi. A mogła.
Pokaż się od najlepszej strony
Dowodzenie, że akurat Ty „musisz” całym arsenałem środków poniżej pasa może mijać się z celem. Uargumentuj swoją prośbę o przysługę, tak, żeby pokazać, że Ci zależy i że jest to dla Ciebie bardzo istotne. A nie tak, żeby pokazać za wszelką cenę, że jesteś kompletną ofiarą losu i wszystko, co złe, przydarza się jedynie Tobie. I tylko we wrześniu.
Lepiej informować o „przyczynach osobistych” lub „rodzinnych” niż szczegółowo o tym, że „babcia mi umarła po bardzo długiej chorobie i teraz sprzątam, przebieram jej ubrania i wydaję jej rzeczy, a muszę jeszcze opiekować się kotami”. Nie chodzi o znieczulicę drugiej strony i niewrażliwość na śmierć bliskich czy los zwierząt. Po prostu bardziej komfortowo dla obu stron będzie nie zagłębiać się w szczegóły tak prywatnych spraw i trzymać się tematu tytułowej prośby. A fakty są takie, że potrzebujesz zmiany grupy ćwiczeniowej/przeniesienia przedmiotu/wydłużenia sesji, ponieważ trudna sytuacja rodzinna sprawiła, że trudno jest Ci się wyrobić z nadmiarem obowiązków lub zmieścić w przewidzianym terminie.
To, co zwykle działa dobrze, to pokazanie własnego zaangażowania w sprawę i gotowości do wzięcia części odpowiedzialności na siebie. Na przykład zobowiązanie do nadrabiania nadmiarowych nieobecności. Albo dopuszczenie możliwości zaliczenia na innych zasadach, ale w terminie. Albo po prostu pozostawienie drugiej stronie wyboru, tak, aby czuła, że zgłaszamy się po pomoc, ale nie szantażujemy tym, co się stanie, gdy prośba nie zostanie spełniona.
Uszanuj odmowę
Zgłaszając się po jakąś uprzejmość, dobrze jest podejść do własnej prośby w sposób asertywny: wypowiedzieć swoje potrzeby i możliwie najlepiej zadbać o własne granice. Ale też uszanować granice drugiej strony, w tym także jej prawo do odmowy. Nie znamy całej sytuacji, możliwości osoby, do której się zwracamy, ograniczeń organizacyjnych.
I warto pamiętać, że takie pogodzenie się z odmową nie musi oznaczać końca starań. Jest duża szansa, że osoba, która odmawia, będzie chętna do tego, by wskazać nam inne możliwości (bardziej chętna niż gdyby nie odmówiła). Dobrze jest więc zapytać ją o nie. Poprosić o wskazanie, kto jeszcze mógłby nam pomóc. Albo zapytać wprost czy jest coś, co możemy zrobić, aby naszą sytuację poprawić, bo to dla nas kluczowe. Czasem znajdują się niespodziewane rozwiązania, szyte na miarę, skrojone z życzliwości.
Tylko nigdy szantażem, groźbą lub „prośbą” okraszoną rzewnymi łzami. To nie ma nic wspólnego z asertywnością, to agresja w czystej postaci, nawet jeżeli to ta zapłakana strona wygląda na ofiarę.