Uwielbiam publiczne przeprosiny. Głównie dlatego, że można je do woli analizować, podziwiać albo krytykować. Tym razem jednak perełka jest perełką z innego powodu.
Powyższe przeprosiny (mimo elementu pokajania się oraz autentyczności, przejawiającej się stylistycznie) nie spotkały się z ciepłym przyjęciem w mediach społecznościowych. Szczególne oburzenie, sądząc po komentarzach, wywołały powtórzone w treści, „modne słówka”: „mega” i „serio”.
Zdarza się każdemu
Całkiem niesłusznie, bo przecież natręctwa językowe zdarzają się nam wszystkim. Tak już czasem bywa, że przyczepi się do nas jakieś „konkretnie”, „generalnie” lub „po prostu” i nie jesteśmy w stanie sklecić zdania bez takiego wtrętu. Najgorzej, gdy sobie takie natręctwo uświadomimy, a jesteśmy w trakcie, na przykład, publicznego przemawiania. Natrętne słówko powtarzamy dwa razy częściej, tylko już z pełną świadomością, że to robimy i z pełną bezsilnością.
Pokoleniowe natręctwa
Prawdziwej (destrukcyjnej) mocy natrętne słówka nabierają wtedy, gdy stają się natręctwami całego pokolenia. „Mega”, „cool”, „sztos”, „co, nie?”, „szapoba”, „roketsajens” – przychodzą i odchodzą, niczym sezonowe trendy w modzie. Na początku interesujące, przykuwające uwagę, odświeżające codzienne interakcje. Chętnie je przechwytujemy i delektujemy się ich nowością i odmiennością od utartych zwrotów. Aż tu po kilku tygodniach są już wszędzie. Rozpanoszone, wszechobecne, wyświechtane. I mimo to nie zawsze dobrze rozumiane i używane w odpowiednim kontekście. Zaczynają denerwować, bo nic już nie wnoszą, a wszędzie ich pełno!
Smętne pozostałości dawnego blasku
I niestety potrwają jeszcze przez jakiś czas po tym, jak się nam sprzykrzyły, ponieważ bezwładność żywego języka jest dużo większa niż nasza innowacyjność jako jego użytkowników. Potrzebujemy czasu na podłapanie i rozpowszechnienie kolejnego natręciucha. A do tej pory poprzednie natrętne słówka będą trwały w naszym otoczeniu i w naszych własnych – a jakże! – wypowiedziach. Irytując, rozmywając ich styl, dając wrażenie powtarzalności i językowego ubóstwa.
Ale, kaman, kto jest na nie odporny, niech pierwszy rzuci kamieniem!