Podstępne słówka
Uwielbiam publiczne przeprosiny. Głównie dlatego, że można je do woli analizować, podziwiać albo krytykować. Tym razem jednak perełka jest perełką z innego powodu.
Uwielbiam publiczne przeprosiny. Głównie dlatego, że można je do woli analizować, podziwiać albo krytykować. Tym razem jednak perełka jest perełką z innego powodu.
Urzekający przykład komunikacji marketingowej spod znaku „strzał w kolano”.
Czyli jak w kilku słowach zaprezentować jednocześnie: niekompetencję, narzekactwo i brak ogłady. Na szczeblu międzynarodowym.
Anna Lewandowska ubrała się stosownie do okazji, a Donald Tusk czeka w zwykłej kolejce na poczcie.
To, jak zwracamy się do osób starszych, niepełnosprawnych, do tzw. grup zagrożonych wykluczeniem społecznym, ma znaczenie. Szczególnie, gdy „mówi” urząd, samorząd, władza lokalna.
Ale to raczej nie dziwi. Nie od dziś wiadomo że kulturę polityczną mamy na poziomie średnio-niskim. Oto, co u mnie na podium po minionej kampanii:
Jeżeli w tegoroczne wakacje wypoczywasz w Gruzji, to wiedz, że bardzo Ci zazdroszczę. Jeśli działo się to w ubiegłym roku, albo jeszcze dawniej – nadal zazdroszczę.
Czyli jak zgrabnie i jednym strzałem: zachować dla siebie tajemnice firmy, mało subtelnie dać do zrozumienia, że chodzi nam o zysk. Oraz obrazić pracowników, potencjalnych pracowników i osoby dotknięte wypowiedziami jednego z naszych „specjalistów”.
Zapraszam Was do świata sprzed ponad wieku, świata dam i dżentelmenów, wyszukanej kurtuazji i lekko archaicznego języka.