Schody. Prosta rzecz, a…

savoir-vivre na schodach

Naukę chodzenia po nich doskonalisz pewnie mniej więcej od kiedy ukończyłeś pierwszy rok życia. A czy kulturę na schodach masz już opanowaną?

Co można powiedzieć o kulturze na schodach? Niby nic wielkiego: wchodzić i schodzić sprawnie, aby nie blokować ruchu, przepuszczać spieszących się w „wąskich gardłach” i pomagać w potrzebie, na przykład w znoszeniu dziecięcego wózka. No to patrz:

Ruch prawostronny

To podstawowa i, wydawałoby się, oczywista zasada kultury na schodach, a tak trudno nam się jej przestrzega. Po schodach idziemy prawą stroną, przy czym uwaga: „prawa” zmienia się w zależności od tego, czy idziemy w górę czy w dół. Mowa oczywiście o schodach takiej szerokości, aby swobodnie wyminęły się na nich dwie dorosłe osoby. Gdy mamy do czynienia na przykład z kręconymi tysiącami stopni, prowadzących na wieżę średniowiecznych ratuszy, naprawdę lepiej poczekać ze schodzeniem, aż kolejny turnus zwiedzających zdobędzie szczyt.

Ruch prawostronny na schodach jest kluczowy szczególnie na zatłoczonych ruchomych schodach i chodnikach, na przykład na lotniskach czy dworcach. Żyjemy w świecie na tyle rozpędzonym, że często ruchome schody to dla nas zbyt mała oszczędność czasu. Dlatego… biegniemy po nich, a gdybyśmy mogli, pewnie wjeżdżalibyśmy na nartach biegowych, żeby było szybciej. Ci biegnący zwyczajowo używają lewego „pasa”, analogicznie do sytuacji na jezdni. Jeśli więc Twój stosunek do czasu jest na tyle lekkomyślny, że stoisz – stój po prawej stronie.

Dbaj o czystość

A tak. Ogromna część schodów, które pokonujemy na co dzień, to element przestrzeni publicznej. Kultura na schodach nie różni się od tej na ulicy (czyli: nie śmieć, i tak, niedopałek papierosa oraz guma do żucia to też śmieci), z wyjątkiem dwóch istotnych spraw. Pierwsza to taka, że przy schodach mamy zwykle do dyspozycji poręcze. Coś czego dotykamy własnymi rękoma (a kilkulatki nie tylko), tak jak tysiące innych osób przemierzających podobną do naszej trasę.

Druga rzecz to, wynikający z naszej dbałości o schody, poziom ich bezpieczeństwa. Wszelkie papierki, pestki, naprawdę drobiazgi, świetnie przysłużą się zwiększeniu poślizgu na stopniach. Nie wspominając o rozlanym w pośpiechu napoju czy niedawnej akcji serwisu sprzątającego. O wypadek nietrudno, szczególnie w szaleńczym biegu do metra, albo w poszukiwaniu sklepu z okularami przeciwsłonecznymi na lotnisku tuż przed wylotem na wakacje. Nieważne czy schody są ruchome czy nie. I pisze to ktoś, komu swego czasu udało się skręcić nogę w kostce na niemal pustych, suchych, dobrze utrzymanych schodach.

Pomagaj

To też niby oczywiste, a jednak nie. Nieczynna winda w tunelu pod dużym skrzyżowaniem komunikacyjnym, w budynku użyteczności publicznej albo w metrze, może być dla kogoś przeszkodą nie do pokonania. Masz szczęście, jeżeli „tylko” targasz ciężki bagaż, albo pobolewa Cię kolano. Ci, którzy poruszają się na wózkach, albo z wózkami, zależą często w takich sytuacjach wyłącznie od dobrej woli przechodniów. I personelu zawiadującego daną przestrzenią. Na przykład większość załogi warszawskiego metra (gdzie nie ma dnia, aby któraś winda na trasie nie uległa awarii), to przemili, uczynni ludzie. Nie działa winda? Sam pan zawiadowca chętnie zejdzie, albo przyśle ze dwóch osiłków, którzy pomogą młodej mamie bezpiecznie znieść wózek z pociechą i jeszcze uśmiechną się przepraszająco.

Wyjątkiem jest stacja „Wierzbno”. Za swoich „wózkowych” czasów, miałam nieszczęście trafiać przy zgłaszaniu awarii windy na pewną panią dyspozytor. Prosiłam o pomoc w zniesieniu wózka po schodach, a ona zawsze odpowiadała mi wyuczoną formułką: „Proszę pani, nie leży w naszych obowiązkach znoszenie wózków po schodach”. Za którymś razem – moja porażka – mało uprzejmie zwróciłam uwagę, że „zakazu państwo też nie mają”. Efekt? Przy kolejnej awarii windy na tej stacji mijał mnie akurat w chwili bezgłośnych rozważać „co teraz?” pracownik stacji. Podszedł i poinformował poufnie: „Przepraszam, nie pomogę pani z wózkiem, dostaliśmy zakaz”. Nie opłaca się być nieuprzejmym, mówię Wam.

No ja wiem, to tak naprawdę problemy pierwszego świata, przynajmniej dla „wózkowych”. Pasażerowie londyńskiego Tube radzą sobie jakoś bez wind, i to już od 159 lat. A nam się w d… od tych udogodnień poprzewracało. Tylko od czego to zależy, że przy każdych – dosłownie każdych – schodach w obrębie londyńskiego metra, nie można stanąć z dziecięcym wózkiem i nie usłyszeć przynajmniej trzy razy: „Do you need any help?”

Dziecko na schodach

A propos dzieci. Niewątpliwie nabywania tej ważkiej umiejętności, jaką jest chodzenie po schodach, nie można najmłodszym odmówić. Niewątpliwie też w życiu każdej rodziny z małym dzieckiem przychodzi czas, gdy schody stają się najbardziej znienawidzonym elementem architektury. Przydaje się wtedy zapasowe wiaderko cierpliwości i wypracowanie jakiejś mantry, która uprzyjemni nam powtarzane tysiąc razy na dobę: trzy schodki w górę, dwa w dół, trzy w górę, trzy w dół, cztery w górę…

Zaspokajanie ciekawości dziecka, rozwój jego dużej motoryki i samodzielności w poruszaniu się, to zaiste chwalebne cele. Zlitujcie się jednak, zakochani w pociechach rodzice, nad tymi, którzy chcieliby schodów użyć w mniej treningowych celach. Uczenie dziecka schodzenia ostrożnie, krok po kroku, z trzymaniem się poręczy – tak. Nawet w miejscu bardzo publicznym – gdy okoliczności sprzyjają. Ultracierpliwe namawianie malucha, by postawił kolejny chwiejny kroczek w dół na wąskich schodach, podczas gdy za nami ustawiła się już kolejka kilku osób – nie.

Patrz nie tylko pod nogi

Pewnie stawiaj nogi i uważaj na tych co za Tobą, tych co obok, i tych co przed Tobą. Nie irytuj tych z tyłu leniwym pokonywaniem stopni w rytmie czytanego „w biegu” artykułu w bezpłatnej gazecie. I nie irytuj się na tych z przodu. Może kolejka idzie tak wolno dlatego, że ktoś pokonuje schody o kulach. W kulturze na schodach, tak jak w każdej – chodzi również o empatię.

A jeżeli zdarzy Ci się kogoś na schodach potrącić – znajdź tę jedną setną sekundy na okraszone uśmiechem „przepraszam”. Gdy potrącona staruszka zachwiała się niepewnie, może to być właściwy moment, by rozważyć własny układ priorytetów: spóźnienie na (kursujące co 3 minuty) metro vs. zdrowie i samopoczucie drugiego człowieka.

 

PS Rany, a przecież jest jeszcze: kultura rozmowy podczas chodzenia po schodach, sposób trzymania bagażu osobistego, kolejność wchodzenia i schodzenia. Nic to, w takim razie schody dopiero się zaczęły:)

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn