Podróż pociągiem, szczególnie takim z przedziałami, to zawsze rodzaj społecznościowego jajka-niespodzianki.
Albo trafia Ci się świetne towarzystwo, które żal opuszczać, albo czeka Cię kilka godzin przebywania w otoczeniu, które w normalnych warunkach omijasz szerokim łukiem. Niby znamy zasady kulturalnego podróżowania i wiemy to wszystko co poniżej, a jednak skądś się te nietrafione jajka-niespodzianki biorą:
- Choćby nie wiem jak swojsko i błogo się nam w tym ciepłym przedziale zrobiło: nie zdejmujemy butów. Ani tenisówek, ani kozaków.
- Prowadzimy grzecznościowe rozmówki. „Dzień dobry”, „Dziękuję panu” to absolutne minimum. Ale podróż będzie dla wszystkich znacznie przyjemniejsza, gdy upewnimy się przed otwarciem okna: „Czy nie będzie Państwu przeszkadzać…?”, albo gdy uprzejmie zagaimy na widok zatłoczonego przedziału: „Może któryś z panów zechciałby pomóc mi z tą walizką?” Wyższa szkoła jazdy to tzw. small talks, niekoniecznie o pogodzie. Rozładowują napięcie, pozwalają się pośmiać i poznać w podróży ciekawe towarzystwo.
- Jeżeli jemy, to niech to, co wkładamy do ust, nie sprawia kłopotu nam ani współpasażerom. O czym mowa? Nam może sprawić kłopocik na przykład czerwony barszcz ze stłuczonego słoiczka. Albo sandwicz „ze wszystkim”, z którego wysypuje się… wszystko. Dla innych kłopotliwa może być wędzona ryba z naszej kanapki. Lub kebab świeżo kupiony na peronie.
- Rozmowy przez telefon prowadźmy poza miejscem wspólnym: na korytarzu lub w przedsionku przy drzwiach. Tak, aby mówieniem nie przeszkadzać współpasażerom, a w miejscu, które wybraliśmy nie zawadzać przemieszczającym się podróżnym.
- Przed podróżą organizujemy się. Czyli potrzebne „na już” przedmioty mamy pod ręką, w torebce czy w łatwo dostępnej kieszeni. Podobnie jak te, które „przydadzą się później”. Gdy przyjdzie ich kolej, wiemy dobrze, gdzie są i sprawnie je wydobywamy. Wszystko to, co jest „na wszelki wypadek” oraz na „po podróży” pakujemy w zgrabne tobołki (plecak z wypchanymi bocznymi kieszeniami, fruwającymi paskami i przytwierdzonym na słowo honoru zapasowym swetrem nie jest zgrabny) i umieszczamy w miejscu przeznaczonym na bagaż.
- Jeżeli przeszkadza nam hałas albo towarzystwo innych (też się zdarza, nawet dobrze wychowanym), korzystajmy z pociągów oferujących strefy ciszy. Albo ze słuchawek. Nie jest to szczyt elegancji, ale lepsze słuchawki niż ciągłe westchnienia czy cmoknięcia, które wyrywają nam się, gdy jesteśmy zniecierpliwieni czyjąś rozmową, chrapaniem albo odgłosami jedzenia.
- O całe wyposażenie wagonu czy przedziału dbamy, jak o swoje własne. Nieważne, że pociąg pamięta według nas lepsze czasy, a nabrudzić zdążyli poprzednicy. Nie śmiecimy, nawet gdy brak śmietniczki, nie palimy, nie otwieramy kopniakiem drzwi do przedziału i nie szarpiemy zasłonek/rolet.
- Podróżując z dziećmi, mamy oczy dookoła głowy. Uważamy na zachowanie dziecka (podróż pociągiem to świetna okazja do rozmów na temat życzliwości na konkretnych przykładach!), ale i na jego „przyległości”. Warto uprzednio zadbać o rozrywki dla malucha. Ale i czuwać na miejscu, żeby dziecko, machając nogami, nie kopało współpasażerów. Żeby otwarty soczek nie wylał mu się do torebki pani obok. I żeby jego kurtka lub szalik nie spadały sąsiadowi na głowę albo na gazetę, którą czyta.
- Dbamy szczególnie o wszelkie podstawowe zasady kultury podróżowania, takie jak kontrola odgłosów przy jedzeniu, zapach, schludność ubioru, głośność rozmowy, dyskrecja. Na kilku metrach kwadratowych przedziału każda niestosowność drażni sto razy silniej.
- W podróż zabieramy uśmiech. Możemy go przyczepić do biletu, żeby nie zgubić, bo to nasza podstawowa broń w walce z podróżnymi koszmarkami rodem ze starych dowcipów. Uśmiechem odpowiadamy na kontakt ze strony współpasażerów. Uśmiechem witamy się i żegnamy. Uśmiechem przepraszamy też za swoje ewentualne towarzyskie niedociągnięcia (jak brak chęci do rozmowy). I uśmiechem przebaczamy innym niedogodności, których są przyczyną.
Udanych podróży po kraju i nie tylko!
Please follow and like us: