6 prawd o zachowaniu w publicznych toaletach.
Temat mało apetyczny może, ale dość na czasie. Toaletowy savoir-vivre, czyli w skrócie sztuka (prze)życia w publicznych toaletach.
Zaczynamy wakacje, podróże i wyprawy na łono przyrody. To niezmienny od lat, coroczny sezon użyźniania lasów, łąk i okolic przydrożnych, zaludnionych stacji typu MOP. Z równą finezją urozmaicamy sobie „ustronne miejsca” w restauracjach, klubach, centrach handlowych i miejskich toaletach. Chodzi i o szeroko pojęte kwestie higieniczno-estetyczne, i o kulturę osobistą w najprostszym wydaniu. Oj, mamy kilka lekcji do odrobienia w zakresie toaletowego savoir-vivre’u!
- Warto niczego nie dotykać, owszem. Ale nie kosztem utraty kontroli nad własnymi strumieniami! Lepiej już złap tę klamkę czy oprzyj się o ścianę, jeżeli toaleta nie umożliwia skutecznego ustawienia w pozycji skoczka narciarskiego. Lepiej tak, niż ryzykować zabrudzeniem wszystkiego, włącznie z własnym ciałem i ubraniem. Potem oczywiście myjemy ręce, nawet jeżeli woda jest tylko zimna i nie ma mydła.
- Jeżeli już zdarzy się nam wypadek (a zdarza się nie tylko tym z nas, którzy sięgają brodą ledwo ponad stół) – sprzątnijmy po sobie. Nieważne, że już wcześniej było brudno, a deska mokra.
- Kierując się do kabiny, której drzwi są zamknięte, nie szarpiemy z marszu za klamkę. Utrata milisekund na pukanie naprawdę może się opłacić. Gdy na przykład okaże się, że zamek w drzwiach nie działa i stajemy twarzą w… czasem również twarz, z przerażonym, zawstydzonym użytkownikiem przyłapanym wewnątrz. Jeżeli jesteś kimś, kto urządza akurat własny, publiczny lokal (szkołę, przychodnię czy kawiarnię) to ze względów praktycznych warto wziąć pod uwagę urządzenie mikroprzedsionka. Unikamy wtedy gorączkowego poszukiwania personelu, gdy gość nie może dostać się do środka (szumnie tak nazywanej) łazienki. Przecież nie wie, że mamy tylko jedną „kabinę” z bezpośrednim wejściem z korytarza, a jej aktualne użytkowanie sprawia, że nie można wejść do środka, więc w obliczu coraz pilniejszej potrzeby, zaczyna poszukiwania pomocy/klucza u pracowników.
- Jeżeli jesteś gościem, a wewnątrz brakuje środków higienicznych czy mydła, zgłoś to personelowi, ale spokojnie. Zwykle to nie jest działanie złośliwe, że akurat na Twoją wizytę zabrakło papieru toaletowego. Elegancko jest, gdy publiczna łazienka wyposażona jest we wszystko, co potrzebne, ale sposób reagowania gości na ewentualne niedostatki również wchodzi w zakres “toaletowego savoir-vivre’u”.
- Nie ma obowiązku grzecznościowego opuszczania pokrywy sedesu w miejscach, które są jednopłciowe (w koedukacyjnych tak). Ale względy higieny podpowiadają, że z pewnością mniej mikrobów wydostaje się z tego nienajczystszego miejsca przy spłukiwaniu niż wtedy, gdy zostawimy ją otwartą.
- Jeżeli mamy małe dziecko, któremu w skorzystaniu z toalety trzeba pomóc – wchodzimy do toalety właściwej dla swojej płci. Jeżeli dziecko jest już większe – możemy skorzystać z toalety właściwej dla jego płci, ze świadomością, że możemy natknąć się na widoki niekoniecznie pożądane. Za to oszczędzić analogicznych dziecku. Z tegoż powodu warto jak najwcześniej przyzwyczajać malucha do samodzielnego korzystania z toalet. Ze znajomością zasad higieny i kultury osobistej rzecz jasna.
Nie poproszę o podrzucanie własnych “toaletowych historii”. Mam nauczkę po kilku szkoleniach i kilku spotkaniach czysto towarzyskich, żeby nie otwierać tej puszki Pandory:)