Uważaj na „gesty prywatne”

wstydliwe gesty

Zobacz, jakie zachowania dyskredytują Cię jako profesjonalistę i człowieka z klasą.

Wiadomo, że słowa to tylko niewielka część treści, którą przekazujemy na co dzień innym. O wiele więcej „mówi” nasza aparycja, sposób poruszania się, gesty, mimika czy tzw. parajęzyk, na przykład ton głosu czy intonacja. Komunikujemy tak dużo, że siłą rzeczy spora część treści, które przekazujemy, pozostaje poza naszą kontrolą. Przyjrzyjmy się choćby „gestom prywatnym”, które lubią się do nas „przyczepiać”.

Życie jak teatr

Był sobie pewien socjolog zza oceanu, który stworzył najbardziej bodaj rozbudowaną metaforykę, dotyczącą ludzkiego sposobu komunikowania się. Erving Goffman, bo o nim mowa, zauważył i opisał, w jaki sposób w trakcie codziennego życia odgrywamy role wobec innych ludzi. A skoro odgrywamy, to musi być jakaś scena. Na niej pokazujemy to, co chcemy innym zaprezentować świadomie, na przykład wizerunek siebie jako eksperta w swojej dziedzinie. Są też oczywiście w metaforyce Goffmana kulisy, gdzie „chowamy” wszystko to, co nie jest przeznaczone dla innych. Choćby to, że relaksuje nas drapanie po plecach. Niczym wytrawni aktorzy, posługujemy się wszyscy rekwizytami (eleganckie pióro, teczka z dokumentami, laptop). Ważna jest scenografia (i tu żałuję, że nie mogę przekazać Wam wrażenia, które wywiera przeszklona gablota z alkoholami i skórzane meble w gabinecie Jerzego Urbana) oraz charakteryzacja (makijaż, służbowy uniform lub – jeżeli tego wymaga sytuacja – najseksowniejsza z sukienek). Swoją książkę zatytułował profesor Goffman adekwatnie: Człowiek w teatrze życia codziennego. Sięgnijcie po nią, warto.

Za kulisami

Komunikacja w ujęciu Goffmana toczy się nieustannie. Po prostu czasem publicznie, na scenie, a czasem prywatnie. A my, jak to ludzie, nie jesteśmy doskonali, więc nie zawsze udaje nam się idealnie rozdzielać te dwie sfery. Stąd zainteresowanie nauk o komunikacji „gestami prywatnymi”, czyli wszystkim tym, co powinno pozostać poza kulisami interakcji. Piszę o gestach w cudzysłowie, bo przeczytacie tu nie tylko o gestach sensu stricto. Wspomnę także o aktach z zakresu m.in. mimiki czy kinezyki. A może znajdzie się i coś parajęzykowego.

Macie czasem tak, że „przykleja” się do Was jakiś refren lub inny fragment piosenki i nie da się go wyrzucić z głowy przez dzień lub dwa? No, to „gesty prywatne” bywają podobnym natręctwem. Pierwotnie mogły pełnić funkcję uspokajającą czy odstresowującą w sytuacjach, które wymagają od nas emocjonalnego wysiłku. Ale z czasem zyskały charakter wyłącznie nawykowy, tracąc swoją uspokajającą moc. Uwaga na nie, bo mogą być z nami silnie identyfikowane i w skrajnych wypadkach zdominować cały niewerbalny przekaz, który wysyłamy w świat. Być może zdarzyło Wam się nie pamiętać za Chiny Ludowe, co dana osoba mówiła. Ale za to bezbłędnie umiecie przywołać charakterystyczny ruch odgarniania włosów albo odgłos pociągania nosem, który kompulsywnie powtarzała.

Brzydkie nawyki

Co robicie, gdy nie wiadomo, co zrobić z rękoma? Może skubiecie skórki albo czyścicie paznokieć innym paznokciem? A może po prostu pocieracie o siebie dłońmi bez wyraźnego celu? Na pewno znacie osoby, których ręce muszą przez cały czas być w ruchu. Po prostu muszą, bez względu na to, czy akurat coś trzymają, czy jedzą, czy coś wskazują. Na pewno znacie też osoby, które kompulsywnie, co parę sekund, poprawiają okulary na nosie. O te, które często trzymają palce podejrzanie blisko nosa lub uszu, nie będę pytać.

„Gesty prywatne” mogą być z kategorii tych wstydliwych, jak dłubanie w różnych otworach ciała, jak i z tych, co to pozornie „nic takiego”. Ale wyobraźcie sobie kogoś, kto przez całe służbowe spotkanie trzyma rękę we włosach i przeczesuje je nerwowo, albo drapie się co chwilę za uchem. Albo interesuje się wciąż różnymi szczegółami własnej skóry i gdy znajdzie na przykład krostkę na ramieniu, rozprawia się z nią, dyskretnie w swoim mniemaniu, ale jednak w pokoju pełnym innych ludzi i na naszych oczach.

Do tego typu zachowań należy też skubanie brwi, badanie językiem dziąseł i zębów (tak, to widać z zewnątrz), czy „przeciwzmarszczkowe” oklepywanie podbródka, przygryzanie wargi lub wnętrza policzków, pocieranie nosa. „Gestem prywatnym” jest też smarowanie ust błyszczykiem lub sztyftem ochronnym i wszelkie poprawki makijażu.

Ale do zachowań, które powinniśmy zachować dla siebie, należy też huśtanie buta na czubku palców (mimo że pod stołem), nerwowe potrząsanie nogą lub stopą, kompulsywne podciąganie spodni czy przygładzanie spódniczki w nadziei, że nie podwiewa z każdym krokiem zbyt wysoko. Abstrahując od tego, że konieczność ciągłego poprawiania ubrań powinna je dyskwalifikować, jest ona po prostu nieelegancka i często stanowi nieświadomie wysyłany sygnał niedostatecznej pewności siebie.

Nawykowe i mało eleganckie jest też notoryczne „czyszczenie gardła”, czyli odchrząkiwanie za każdym razem, gdy mamy się odezwać. Ci, którzy głosem pracują zdecydowanie często, dobrze zrobi przyjaźń z butelką wody mineralnej. O ile – uwaga – jej popijanie nie stanie się również kompulsywnym nawykiem.

Za kulisami nie znaczy: tyłem

Oczywiście, zdarza się, że musimy: podrapać się, poprawić włosy, usunąć drażniącą skórkę wokół paznokcia czy wyjąć coś spomiędzy zębów. Nawet lepiej, żeby współuczestnicy spotkania nie musieli przyglądać się resztkom obiadu w naszym uzębieniu przy każdym uśmiechu. Ale litości! Odwrócenie się tyłem lub bokiem do towarzystwa, żeby przypudrować nos, naprawdę nie załatwia sprawy. Nie dość, że takie zachowanie jest niekulturalne, to jeszcze okazujemy nim lekceważenie współtowarzyszom.

Mimo to, zdarzają się nowoczesne „damy”, które nic sobie nie robią z niemej konsternacji otoczenia, w odpowiedzi na publiczne poprawki makijażu. Bywa, jeżeli oprócz braku dobrych manier piastują też nadrzędne w stosunku do obecnych stanowisko, że rzucają w ich stronę znad lusterka: „nie przerywajcie prezentacji, ja słucham i patrzę”. Klasa!

Uwaga na złudną prywatność

Ciekawa jest też sytuacja, w której ulegamy złudzeniu przestrzeni prywatnej i chętnie oddajemy się różnym relaksującym, prywatnym zachowaniom. Chodzi o auta, wiecie? Mamy tendencję do traktowania ich wnętrza jako izolującego nas od innych, jako przestrzeni prywatnej, w której możemy całkowicie „być sobą”. Dość logicznie wynika to ze wspomnianej wcześniej, uspokajającej funkcji „gestów prywatnych”. Kiedy po nerwowym dniu w pracy albo stresującym spotkaniu, znajdujemy się wreszcie za własnym kółkiem, w znanej, oswojonej i bezpiecznej przestrzeni, łatwo dać się zwieść wrażeniu, że skutecznie chroni nas ona przed światem i ludźmi. To dlatego nawet na zatłoczonej ulicy lub podczas stania w korku, choć inni kierowcy otaczają nas i widzą ze wszystkich stron, zdarza się dostrzec osobników swobodnie dłubiących w nosach lub czyszczących palcem uszy…

Nijak ich to nie tłumaczy, ale gesty prywatne to nawyki, a jako takie, są dość uporczywe i trudne do wykorzenienia. Co więcej: bardzo często nie jesteśmy ich świadomi. Eliminacja „gestów prywatnych” wymaga czasu i sporo wysiłku, aby najpierw rozpoznać te nasze uporczywości, a potem skoncentrować się na ich konsekwentnym zaniechaniu (co może być tym bardziej trudne, że pojawiają się najczęściej w sytuacjach stresowych). Jest jednak i dobra wiadomość. Wypracowanie nowych nawyków (a takim będzie na przykład nieprzygryzanie wargi) da się przeprowadzić w skończonym czasie. Według najnowszych badań jest to średnio 66 dni (niestety nie 21 ani 30, jak sądzono wcześniej, ale nadal niewiele w perspektywie życia). Pamiętajcie tylko, żeby z każdym natręctwem rozprawiać się pojedynczo, cierpliwość popłaci.

I nie chodzi tu o to, żeby każdy nasz gest był przemyślany i starannie wystudiowany. Chodzi o naszą większą świadomość tego, co komunikujemy innym i – jak zwykle – o nasze własne, dobre samopoczucie.

Zainteresowanym kształtowaniem dobrych nawyków (i wykorzenianiem starych, szkodliwych) polecam Jedną rzecz G. Kellera i J. Papasana oraz ograną już, ale nadal inspirującą Siłę nawyku Ch. Duhigga.

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn