O grzeczności… naukowo?

asy w rękawie

A kto to w ogóle bada? I po co?

No tak, ja badam, oczywiście. Wiesz o tym, jeśli jesteś tu nie pierwszy raz, albo jeżeli przeczytałeś „O mnie”. Ale dziś nie o mnie. Dziś będzie tak całkiem serio: o tym, czy zjawisko takie jak grzeczność może być przedmiotem nauki. Takiej Science, przez duże „S”.

Ale udowodnienie, że tak, jest, bada się – to niezły poligon argumentacyjny. Już sam fakt, że jest to wybitnie humanistyczna, a nie ścisła dziedzina, budzi sceptycyzm. Mało kto też miał taki przedmiot w szkole, a jako zajęcia hobbystyczne trudno traktować coś, czego część nazywano niegdyś „kindersztubą”. Poza tym „grzeczność” to chyba głównie dzieci dotyczy. I dziewczynek, które nie pójdą tam, gdzie chcą. Do tego jakaś taka nieuchwytna jest, niekonkretna, takie w sumie nie wiadomo co.

Dawno, dawno temu…

…kobietom nie wypadało jeść na ulicy, a młody kawaler, gdy wpadła mu w oko piękna panna, musiał dobrze się nagimnastykować, aby znaleźć wspólnego znajomego, który zgodzi się go jej przedstawić. Pierwsza wizyta towarzyska mogła trwać kwadrans, ówczesne bilety wizytowe – zdarzało się, że mówiły więcej niż tysiąc słów, a sztuki konwersacji uczono się latami.

I tym wszystkim zajmuje się głównie historia obyczajów.

Przepustka do lepszego świata

W dość nowych czasach, czyli już po odklasowieniu społeczeństwa, dostrzeżono, że tzw. sztuka życia przydaje się wszystkim, nie tylko tym szlachetnie urodzonym. Gładka wymowa pozwala bowiem łatwiej osiągnąć swoje cele i przekonać innych do swego zdania. Nienaganne maniery sprawiają, że przyjemnie się z nami przebywa i jesteśmy pożądanym towarzystwem („lew salonowy”, „dobry duch tego miejsca”). Ogłada zaś w różnych sytuacjach pozwala czuć się swobodnie i zawsze na miejscu, zamiast – skrępowanym, onieśmielonym i niedopasowanym („jak ryba w wodzie”).

Od ponad stu lat interesują się tymi aspektami językoznawcy (kultura słowa, etykieta językowa), badacze retoryki (argumentacja, perswazja), psychologowie społeczni (kształtowanie relacji, parajęzyk).

A to nie koniec!

Grzeczność to, jak widać, wybitnie interdyscyplinarne pole badawcze. Jest trudno uchwytna, niejednorodna, rozproszona, trudno ująć ją w jakieś ramy. Trudno ją mierzyć (no bo: słowami? liczbą uśmiechów?) i niełatwo gromadzić dane na jej temat (bo nie da się skutecznie o nią spytać, trzeba zaobserwować), czasem nawet nie sposób nazwać. Grzeczność to, rzecz jasna, nie tylko „proszę, dziękuję, przepraszam”. A tym bardziej nie: dziecięce posłuszeństwo, z którym ją niesłusznie utożsamiamy, nazywając posłuszne zachowania grzecznymi.

Perspektywy badawcze w obrębie grzeczności wciąż się poszerzają, wraz z ewolucją rozumienia tego pojęcia. Dziś wiadomo już, że znajomość charakterystycznych form grzecznościowych jest podstawą działania środowisk multikulturowych. Że etykieta biznesu to niezbędna kompetencja społeczna, nie tylko wyższej kadry menedżerskiej. Że odpowiednia konstrukcja newslettera i dopasowanie form adresatywnych do potencjalnych klientów zwiększa sprzedaż. Że lojalność wobec marki buduje się m.in. niewielkimi dowodami szacunku i pamięci.

Myślałam, że to tylko ja

…widzę moje pole badawcze wszędzie. Dosłownie. Grzeczność bada się dziś na gruncie (poza wspomnianymi wcześniej): antropologii, pragmatyki językowej, psycholingwistyki, komunikologii, medioznawstwa, psychologii biznesu, cybernetyki (tak, ktoś musi wytrenować sztuczną inteligencję w zakresie grzeczności, jeśli naprawdę ma być inteligentna).

Myślałam, że to tylko mi mieni się tak w oczach, gdzie nie spojrzę. Bo to mój konik, co tu dużo mówić:) A potem zaczęły spływać artykuły do najnowszego numeru „Res Rhetorica”, na temat retoryki (nie)grzeczności, który miałam zaszczyt współredagować. Nadeszły ich całe tomy, a niemal każdy z nowym, świeżym spojrzeniem na zjawisko grzeczności. Czujne badawcze oko prześledziło związki grzeczności z asertywnością, inne skupiło się na przejawach uprzejmości w social sellingu, jeszcze inne – na tym czy grzeczność dla seniorów i „młodych” znaczy to samo. Dowiedziałam się wiele o uprzejmości w wykonaniu Ewy Chodakowskiej i Herty Mueller. Prześledziłam wraz z innym autorem recenzje dorobków habilitacyjnych i ze zdumieniem odkryłam u jeszcze innego, jak bogatą frazeologię ma polska grzeczność językowa.

No to już wiem, że nie jestem sama z tym dziwnym hobby. Jeśli masz ochotę na niezwykłe spotkanie z grzecznością w ujęciu naukowym, zapraszam Cię serdecznie (już wkrótce) tutaj. „Res Rhetorica” to internetowe pismo naukowe, w którym pracuję i uczę się od najlepszych już kilka lat. Hojnie (i bezpłatnie) redakcja dzieli się wiedzą swoich Autorów. Śmiało cytuj i dziel się z innymi.

Mniam!

Please follow and like us:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Follow by Email
Facebook
Facebook
LinkedIn