Ty tak tylko z grzeczności?
„No, pocałuj babcię”, „oczekuję przeprosin!”, „naprawdę muszę o to prosić?” – zauważyliście, że mamy kilka takich brzydkich nawyków językowych, które sprawiły, że życzliwość i uczynność uznajemy za przymus?
„No, pocałuj babcię”, „oczekuję przeprosin!”, „naprawdę muszę o to prosić?” – zauważyliście, że mamy kilka takich brzydkich nawyków językowych, które sprawiły, że życzliwość i uczynność uznajemy za przymus?
Prosty język robi furorę. Firmy chcą mówić prosto do klienta, organizacje też chcą prosto – do podopiecznych, ofiarodawców i wolontariuszy. Instytucje państwowe do niedawna wolały mówić trudno. Aż się okazało, że proste mówienie odejmuje pracy. Nie trzeba powtarzać, tłumaczyć, umawiać. I to bez tracenia autorytetu. Czym jest prosty język?
Czyli „nie przejmuj się”, „nic się nie stało”, „nie ma problemu”. Ale mówimy tak tylko wtedy, gdy sprawa lub problem, których nie ma, są potencjalnie nasze.
A w ogóle: chwalić? Jest sens? Za drobiazgi też, czy tylko za naprawdę duże rzeczy?
Kilka słów o kolejności, pierwszeństwie, czyli precedencji.
Ani nie jesteśmy niewychowani, ani wyniośli. Zazwyczaj nie mówimy „dzień dobry” z kilku prostych powodów.
…czyli po czym? Po wyglądzie? Po zachowaniu? Po słowach? Ależ to niemal wyczerpuje nasze zdolności percepcji! Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Wrzesień. Powróciły jedne z najtrudniejszych relacji, z jakimi mierzymy się na co dzień. My nauczyciele. My rodzice.
Nie będzie o żadnych cellulitach, źle dobranych bikini, nadmiernych kilogramach. W kwestii plażowych nieprzyzwoitości mamy o wiele cięższe grzechy na sumieniu.
Odkryte stopy, brzuchy i klaty, spódnica, której nie widać, męski topless – zdaje się, że upały szczególnie sprzyjają ubraniowym gafom. Jak je rozpoznać? Jak popełniać… świadomie?